Londyn

Wywiad z Polakiem, który stracił dom w pożarze w Londynie

W październiku pisaliśmy o dramatycznej sytuacji polskiej rodziny z Londynu, która straciła dom w pożarze. Obecnie pan Piotr wraz z żoną i dwójką dzieci muszą stacjonować w różnych hotelach, bo council od roku nie może dla nich znaleźć mieszkania.

Wywiad z Polakiem, który stracił dom w pożarze w Londynie

Dom polskiej rodziny po pożarze

Dramat polskiej rodziny zaczął się od pogarszającego się stanu zdrowia pana Piotra, u którego w 2009 roku zdiagnozowano zapalenie jelita grubego. Po 7 latach zmagania się z bólem, Polak przeszedł operację rekonstrukcji jelita i miał nadzieję na poprawę trudnej sytuacji. Pan Piotr, z zawodu stolarz, dostał nową pracę. Jednak w kwietniu 2022 roku uległ wypadkowi przy schodzeniu ze schodów w piętrowym autobusie. Od tej pory jeździ na wózku inwalidzkim, bo stracił władzę w obu nogach.

Pożar strawił dach domu

Tragedia polskiej rodziny

Parę miesięcy później polską rodzinę spotkała tragedia. W sierpniu 2022 roku pożar, który wybuchł na sąsiednim placu budowy, rozprzestrzenił się na dom wynajmowany przez Polaków od 16 lat. Wtedy stracili dorobek całego życia.

Zniszczony przez pożar dom polskiej rodziny w Londynie

Od tego czasu, czyli już ponad rok, pan Piotr wraz żoną, synami i psem mieszkają w hotelach czekając na pomoc Enfield Council w znalezieniu mieszkania dostosowanego do potrzeb rodziny, której znajduje się osoba niepełnosprawna.

Parlamentarzystka nagłośniła sprawę Polaka

Mimo nagłośnienia historii pana Piotra nie tylko przez media brytyjskie, ale również przez parlamentarzystkę, Kate Osamor w Izbie Gmin, Enfield Council nadal twierdzi, że nie jest w stanie pomóc Polakowi i innym rodzinom znajdującym się w podobnej sytuacji, a wynika to ze zbyt małej ilości dostępnych mieszkań.

Sami również pisaliśmy niedawno o sytuacji pana Piotra, co spotkało się z dużym odzewem ze strony polskich czytelników sugerujących m.in. pomoc Citizen Advice Bureau.

W kontekście wsparcia ze strony polskiej społeczności postanowiliśmy przeprowadzić wywiad z panem Piotrem i zapytać go, czego obecnie najbardziej potrzebuje i jak Polacy w Wielkiej Brytanii mogliby mu pomóc w tym trudnym czasie dla niego i jego rodziny.

Czy spotkał się Pan z reakcją innych Polaków w Pana sprawie po tym, jak w brytyjskich mediach nagłośniono Pana trudną sytuację? Jeśli tak, to jakie to były reakcje, ewentualnie wsparcie?

Raczej nie spotkałem się z opinią Polaków, ale po publikacji przez The Guardian filmu na Youtube czytałem komentarze. Jest dużo komentarzy takich jak: co ja robię w tym kraju, uciekaj do swojego kraju, gdzie twoje ubezpieczenie, co zrobiłeś z pieniędzmi przez całe lata, gdzie są twoje oszczędności.

Chciałbym sprostować, bo wiele ludzi się pyta właśnie o ubezpieczenie. Mieszkałem w tym domu ponad 16 lat. Mój landlord miał ubezpieczony dom i do tej pory też nie otrzymał ubezpieczenia, ponieważ dwie duże firmy ubezpieczały tamtą budowę i cały czas sprawa jest w sądzie. Nawet nie może odbudować domu, bo sprawa jest w toku. Również miałem swoje prywatne ubezpieczenie zdrowotne, do tej pory nie wypłacili mi ani złotówki za mój wypadek i hospitalizację, chociaż płaciłem przez kilka lat najwyższą stawkę.

Czy istnieje coś, co nasi rodacy mogliby zrobić w ramach pomocy Panu i Pańskiej rodzinie? Czy na przykład organizują Państwo zbiórkę na GoFundMe?

Moim marzeniem jest nie siedzieć, ale być bardziej aktywnym, wziąć np. udział w następnym maratonie londyńskim lub coś w tym rodzaju. Biorę bardzo na serio pod uwagę jakąś podróż na wózku, czy wspomniany wyścig w londyńskim maratonie albo też wyjazd na wózku gdzieś do Europy np. na Camp Nou lub na jakiś inny europejski stadion, gdzie gra jakiś Polak. Tylko jeszcze nie wiem, jak się do tego zabrać. Ale chciałbym pokazać moim dzieciom, że jeszcze coś mogę zrobić. Chciałbym zainspirować mojego młodszego syna, żeby się nie poddawał, bo przestał grać w akademii piłkarskiej Chelsea z tego powodu, że wstydzi się przed kolegami w klubie, że jest osobą bezdomną. Chciałbym, żeby zobaczył, że nie można się poddawać.

Potrzebuję także pomocy w znalezieniu adwokata, ponieważ cztery Izby Adwokackie mnie już odrzuciły, bo nikt nie chce walczyć z TFL. A co do GoFundMe, to owszem, mam taką stronę, ale nie jak nagłaśniałem tego, bo jestem bardzo wstydliwą osobą. I właśnie boję się, co ludzie powiedzą. Raczej nigdy nie proszę nikogo o pomoc, wolę wszystko załatwić sam, ale od roku mi nie wychodzi.

Myślę, że pieniądze nie są najważniejsze, ale na pewno później przydałaby mi się pomoc w umeblowaniu mieszkania, jeżeli takowe kiedyś dostanę. Nawet to, co uratowałem z pożaru i tak zostało sprzedane, ponieważ ulokowałem to w storage’u Red Box. I nie miałem pieniędzy na zapłacenie kosztów. Wynosiły 260 funtów na miesiąc i niestety nie miałem na opłaty, nie miałem nawet do tego głowy i w zeszłym miesiącu wszystko zostało sprzedane, więc zostałem z niczym.

Z zaledwie jednodniowym wyprzedzeniem council informuje Pana o konieczności zmiany hotelu? Jak często musi się Pan wraz z rodziną i psem przeprowadzać? I czy są to hotele w jednym rejonie Londynu, czy w większych odległościach od siebie?

Co do przenosin z jednodniowym wyprzedzeniem zdarzyło się to raz. W hotelu Travelodge Enfield mieszkałem od 15 sierpnia 2022 do 21 lipca 2023. 20 lipca 2023 powiadomiono mnie, że nie ma wolnych pokoi w hotelu i muszę do następnego dnia opuścić hotel.

21 lipca wprowadziłem się do hotelu Travelodge Whetstone. Miałem szczęście, że była ze mną telewizja w czasie przeprowadzki, bo nie chcieli mnie zameldować, ponieważ miałem psa. A Travelodge nie uwzględnia psów, tylko dla tych, którzy mają umowę z council na temporary accommodation.

23 lipca recepcja powiadomiła mnie, że muszę się wyprowadzić z hotelu, ponieważ council wykupił dla mnie tylko dwa dni. Była to niedziela, więc musiałem się spakować, nie mogłem się dodzwonić do councilu. Dopiero po kilku godzinach prób połączenia telefonicznego wykupiono mi hotel na jedną dobę. 24 lipca przedłużono mi pobyt o następne trzy dni. Po trzech dniach dowiedziałem się, że znowu nie ma miejsca w tym hotelu. 25 lipca przeniesiono mnie znowu do Travelodge Borehamwood. Z kolei 13 października powiadomiono mnie ponownie, że nie ma miejsc w hotelu i muszę się przenieść na Stevenage. To była dla mnie przesada i dlatego zrobiłem 16 października protest pod Enfield Civic Centre, który przyniósł mały rezultat i przeniesiono mnie do hotelu Ramada North M1.

Po przenosinach do nowego hotelu trochę odżyliśmy, bo warunki życiowe są lepsze i nie ma w tym hotelu dyskryminacji tak, jak w innych hotelach. Byliśmy traktowani, jak jakiś gorszy sort.

Co poradziło Panu Citizen Advice Bureau, z którym Pan się skontaktował? Znane jest z tego, że pomaga w trudnych sprawach z councilem. Jak było w Pana przypadku?

Raczej nie otrzymałem od nich żadnej większej pomocy. Po prostu wysyłali mnie do innych organizacji takich jak Beans Shelter oraz Early Help. Ale nic to nie pomagało. Wszystkie organizacje rozkładały ręce. Największą pomoc otrzymałem od James’a Cracknella z gazety Enfield Dispatch oraz The Guardian i parlamentarzystki Kate Osamor.

Wspomniał Pan, że potrzebuje adwokata i że cztery Izby Adwokackie odmówiły Panu w walce o odszkodowanie. Dlaczego?

Co do ich Izb Adwokackich to odrzucono mnie z jednego powodu. Tym powodem było to, że nikt nie chciał rozpoczynać walki z TFL. Dla wszystkich izb była to za duża inwestycja. Najprościej tłumacząc – musiałbym pokryć wszystkie koszty, bo za dużo by ich to kosztowało w razie przegranej.

Zajrzyj także na naszą główną stronę: PolishExpress.co.uk Będzie nam miło!

Artykuły polecane przez PolishExpress.co.uk:

Dramatyczna sytuacja polskiej rodziny z Londynu, która straciła dom w pożarze

Pobierającym Universal Credit grozi utrata zasiłku

Darmowe jedzenie dla dorosłych i dzieci w czasie przerwy semestralnej

Irlandzkie linie lotnicze wdały się w spór z UE o darmowy bagaż podręczny

author-avatar

Paulina Markowska

Uwielbia latać na paralotni, czuć wiatr we włosach i patrzeć na świat z dystansu. Fascynuje ją historia Wielkiej Brytanii sięgająca czasów Stonehenge i Ring of Brodgar. W każdej wolnej chwili eksploruje zakątki tego kraju, który nieustannie ją fascynuje. A fascynacją tą ‘zaraża’ też kolegów i koleżanki w redakcji:) Pochodzi z Wrocławia i często tam wraca, jednak prawdziwy dom znalazła na Wyspach i nie wyobraża sobie wyjazdu z tego kraju, dlatego szczególnie bliskie są jej historie imigrantów, Polaków, którzy także w tym kraju znaleźli swój azyl.

Przeczytaj również

Arcybiskup Canterbury skrytykował Child Benefit. Uznał limit świadczeń na dwoje dzieci za okrutnyArcybiskup Canterbury skrytykował Child Benefit. Uznał limit świadczeń na dwoje dzieci za okrutnyBritish Gas zapłaci rachunki za energię tysiącom klientówBritish Gas zapłaci rachunki za energię tysiącom klientówOfgem rozważa korzystną dla konsumentów zmianę przepisówOfgem rozważa korzystną dla konsumentów zmianę przepisówSzkoły nasyłają na rodziców policję. Za absencję dzieci na lekcjachSzkoły nasyłają na rodziców policję. Za absencję dzieci na lekcjachJak założyć firmę w Holandii?Jak założyć firmę w Holandii?Duże lotnisko stanęło na kilka godzin. Do pasa przykleili się aktywiści klimatyczniDuże lotnisko stanęło na kilka godzin. Do pasa przykleili się aktywiści klimatyczni
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj