Życie w UK

Polka w UK skarży się na uciążliwego sąsiada palącego marihuanę. Nie może otwierać okien

Fot. Getty

Polka w UK skarży się na uciążliwego sąsiada palącego marihuanę. Nie może otwierać okien

Weed

Problem sąsiadów regularnie palących marihuanę nie jest w UK nowy – w końcu w wielu kręgach społeczeństwa dominuje ciche przyzwolenie na zażywanie tej używki – zdaniem niektórych – mniej szkodliwej niż alkohol i papierosy. Jednak pewna Polka poskarżyła się właśnie w mediach społecznościowych, że przy otwartych oknach dym zbyt mocno przedostaje się do jej mieszkania, a jej małe dziecko jest narażone na jego wdychanie. 

„Mam problem, ale mam nadzieję, że jakoś mi pomożecie. Mieszkamy w wieżowcu na jednym z najwyższych pięter. Któryś z naszych sąsiadów pali marihuanę. Do tej pory jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało, aż do dzisiejszej nocy. Do teraz czuje ten "zapach" jak oddycham. Nie wiem, czy ten ktoś palił całą noc, czy jak, ale śmierdziało u nas w sypialni non stop. Miałam do wyboru albo wdychać to z dzieckiem albo dusić się przy zamkniętym oknie… ? I teraz do sedna, czy mogę gdzieś zgłosić, że przeszkadza mi to, że on pali? Że moje dziecko musi to wdychać? (…) To sąsiad piętro niżej. Nic nie czuć, kiedy okna i balkon są zamknięte, ale kiedy jest tak ciepło nie da się żyć przy zamkniętych” – w takich oto słowach Polka opowiedziała o swoim problemie na łamach mediów społecznościowych. I, jak się okazało, poruszyła problem powszechnie i dobrze na Wyspach znany, także przez Polaków. 

Co zatem zrobić, gdy regularnie palący marihuanę sąsiad uprzykrza nam życie? Jedną z opcji jest, mimo oczywistych oporów przeciwko donosowi, zgłoszenie sprawy na policję, by to właśnie ona zajęła się problemem, a nie my, narażając się przy tym uciążliwemu sąsiadowi. Należy bowiem pamiętać, że prawo brytyjskie wcale nie zezwala na palenie marihuany w domowym zaciszu – posiadanie konopi, zaklasyfikowanych jako narkotyk klasy B, to przestępstwo zagrożone w UK karą więzienia do lat 5 lub karą grzywny. W przypadku zgłoszenia faktu palenia marihuany przez sąsiada policjantom, przybyli na miejsce funkcjonariusze nie wyjawią mu, rzecz jasna, kto zrobił donos.  

 

 

 

Zgłoszenie sprawy na policję dla wielu osób może jednak stanowić złamanie jakiejś niepisanej, sąsiedzkiej solidarności. W końcu potrzeba wyeliminowania dymu z konopi w naszym mieszkaniu nie jest równoznaczna z wolą ukarania sąsiada albo, co gorsza, wpakowania go w kłopoty, które mogą się dla niego skończyć nawet w sądzie. W związku z tym pozostają nam tu jeszcze dwie opcje – jedną jest rozmowa z sąsiadem i prośba, by palił rzadziej albo w innym miejscu mieszkania, albo w ogóle na zewnątrz, natomiast drugą opcją jest zgłoszenie problemu landlordowi, u którego sąsiad mieszkanie wynajmuje (o ile sąsiad sam nie jest właścicielem mieszkania). 

 

 

 

Opcja porozmawiania z sąsiadem może się rożnie skończyć – od przeprosin i przystania na nasza prośbę, aż po awanturę i popsucie sobie całkowicie relacji z sąsiadem. Jeden z Polaków, który odniósł się do problemu na Facebooku, napisał wprost, że ludzie mieszkający w blokach mają „mocno roszczeniowy sposób życia”, w związku z czym może być ich trudno przekonać do zawarcia jakiegoś kompromisu. „To, że pójdziesz porozmawiać o swoich oczekiwaniach, odczytają jako zamach na ICH niezależność, tryb życia, angielskość i wszystkie inne w ich mniemaniu wolności. Zrobisz sobie wroga pod hasłem "nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć w moim kraju, a szczególnie obcokrajowiec. Takie rzeczy zgłasza się do Councilu i to najczęściej anonimowo” – dodał Polak. 

Opcja zawiadomienia o problemie landlorda, którego mieszkanie wynajmuje sąsiad, też ma swoje wady i zalety (dane landlorda można znaleźć za niewielką opłatą w Land Registry). Landlord może próbować rozwiązać problem (choć o każdej wizycie w mieszkaniu musi poinformować wynajmującego ze stosownym wyprzedzeniem), a w razie dwukrotnego stwierdzenia naruszenia zasad najmu (np. po unoszącym się w mieszkaniu zapachu marihuany) może zdecydować o zakończeniu umowy najmu. Jednak landlord może też poinformować sąsiada, kto złożył na niego donos, ponieważ, w przeciwieństwie do policji, nie obowiązuje go w tym wypadku tajemnica. 

author-avatar

Marek Piotrowski

Zapalony wędkarz, miłośnik dobrych kryminałów i filmów science fiction. Chociaż nikt go o to nie podejrzewa – chodzi na lekcje tanga argentyńskiego. Jeśli zapytacie go o jego trzy największe pasje – odpowie: córka Magda, żona Edyta i… dziennikarstwo śledcze. Marek pochodzi ze Śląska, tam studiował historię. Dla czytelników „Polish Express” śledzi historie Polaków na Wyspach, które nierzadko kończą się w… więzieniu.

Przeczytaj również

Kobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuKobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnych
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj