Życie w UK
12 członków brytyjskiej rodziny z Luton zginęło po dołączeniu do ISIS. O ich śmierci poinformowali krewni, którzy zostali w UK
Fot. Getty
12 członków brytyjskiej rodziny Mannan w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęło z Luton w 2015 r. Teraz jeden z synów Muhammeda Abdula Mannana twierdzi, że wszyscy zginęli w Syrii, gdzie dołączyli do tzw. Państwa Islamskiego.
75-letni Muhammed Abdul Mannan i 53 – letnia Minera Khatun wraz z 10 innymi członkami rodziny zostali uznani za zaginionych po tym, jak w 2015 r. nie wrócili z „wakacji w Bangladeszu”. W lipcu owego roku syn Muhammeda, Shalim Hussain wyznał, że członkowie jego rodziny mogą przebywać w Syrii, ale jeśli tak jest, to to oznacza, że ktoś podstępnie nakłonił do tego jego ojca. – Wszyscy wiedzą, że to do niego niepodobne. To nie w jego stylu. Nigdy nie pojechałby do tego kraju, o ile ktoś by go nie zmanipulował – mówił wtedy na łamach prasy Hussain.
Teraz Shalim Hussain przyznaje, że 12 członków jego rodziny najprawdopodobniej zginęło w Syrii. Z posiadanych przez niego informacji wynika, że ojciec Muhammed Abdul Mannan i matka Minera Khatun umarli z przyczyn naturalnych, a trzech braci zginęło walcząc u boku bojowników tzw. Państwa Islamskiego. Z kolei siedmiu pozostałych członków rodziny (w tym trójka małych dzieci) została zabita podczas nalotów na Baghouz.
Czytaj też: Radykalny wzrost islamofobii w UK po zamachu w Nowej Zelandii
Oni wszyscy są już martwi. To już koniec, skończyło się. Przez dłuższy czas próbowaliśmy ustalić, co się z nimi dzieje i dopiero niedawno otrzymaliśmy z Syrii potwierdzenie informacji o ich śmierci. To tragiczny koniec. Odkreśliliśmy to grubą linią i będziemy się starać żyć dalej – powiedział teraz Shalim Hussain
w wywiadzie dla dziennika „Daily Mail”.
Z kolei kuzyn Muhammeda Mannana powiedział: – Z tego co wiemy, to oni próbowali się wydostać z Baghouz i przedostać do obozu, tak jak wielu innych ludzi w tym samym czasie, ale ostrzał był tak silny, że im się nie udało. Wiemy tylko, że byli w tym czasie razem. Nie wiemy natomiast, czy byli w domu, czy na zewnątrz, ale fakt jest taki, że żadne z nich nie żyje. Szczegóły dotyczące tego, jak zginęli, nie są dla mnie aż tak ważne.