Praca i finanse
Uważaj, co podpisujesz! Polacy dyskryminowani na kontraktach „zero hours”
Coraz więcej pracodawców na Wyspach podpisuje z pracownikami tzw. „kontrakty zerowe”, czyli umowy, w których otrzymuje się wynagrodzenie tylko za przepracowane godziny – przy zaznaczeniu, że pracodawca nie ma obowiązku przydzielenia osobie zatrudnionej minimalnej liczby godzin pracy.
Szukasz pracy w Anglii? Sprawdź, co powinieneś zrobić!
Do naszej redakcji spływają od Was dziesiątki sygnałów o tym, że czujecie się poszkodowani i oszukani przez pracodawców, z którymi podpisaliście takie umowy. „Jestem jawnie dyskryminowany przez szefa. Pracuję na umowie zero hours i dostaję dwie godziny pracy tygodniowo. Mój kolega z pracy, Anglik, pracuje na takiej samej umowie 60 godzin” – napisał do nas czytelnik z Luton.
Przypominamy, że kontrakty „zero hours” są w Wielkiej Brytanii bardzo popularne, szczególnie w sektorze usług. Pracodawca nie może zmusić pracownika do podpisania takiego kontraktu. Zawarcie takiej umowy jest jednak całkowicie legalne w myśl brytyjskiego prawa.
Kontrakty zerowe zostały wprowadzone jako metoda walki z bezrobociem. Obecnie coraz częściej krytykuje się je za to, że umożliwiają pracodawcy instrumentalne podejście do pracownika.