Życie w UK
“Nie wahał się ani sekundy” – polski budowlaniec z Londynu zorganizował konwój z pomocą na Ukrainę
Bohaterski Polak ruszył z Londynu na pomoc Ukrainie. Nasz rodak zmoblilizował lokalne środowisko i zorganizował konwój pomocowy na granicę kraju ogarniętego wojną.
Pan Marek nie wahał się ani chwili. Gdy horror wojny dotarł na Ukrainie, skrzyknął tuzin swoich kolegów z branży budowlanej, aby wspólnie poprowadzili konwój furgonetek, wypełnionych wszystkim, od pieluch, przez latarki i ładowarki do telefonów, po niezbędne produkty kosmetyczne dla potrzebujących pomocy Ukraińców. Ich podróż z Londynu do granicy z Ukrainą liczyła około 2 tysiące mil w obie strony. Kiedy 45-letni Polak powiedział swoim klientom, że ich prace budowlane będą opóźnione o tydzień, postanowili… wpłacić darowiznę na rzecz Ukrainy. Niezwykła historia naszego rodaka została opisana na łamach "The Times" i relacjonujemy ją w tym miejscu.
Hymie Dunn pracuje jako modelka pozując artystom. 56-letnia matka trójki dzieci zamierzała tylko podrzucić kilka rzeczy w lokalnym punkcie zbiórki, położonym niedaleko jej domu w zachodnim Londynie. Zdołała jednak usłyszeć w jaki sposób nasz rodak apeluje do kierowców o dołączenie się do jego konwoju.
- Polecane: Dwufuntowa moneta sprzedana na aukcji internetowej za £1200! Może masz taką samą w portfelu?
O Polaku z Londynu pomagającym Ukraińcom piszą pbrytyjskie media
"To była decyzja podjęta pod wpływem chwili. O 8 rano następnego dnia (…) wynajmowałam furgonetkę, aby przejechać nią tysiące mil [do granicy z Ukrainą – przyp.red.] z grupą polskich budowniczych, których nigdy wcześniej nie spotkałem" – komentował Dunn na łamach "Timesa".
Do wtorku pan Marek i jego wolontariusze przeprawiali się przez kanał z siedmioma furgonetkami pełnymi darów. Po drodze poznali podobne ekipy jadące z Francji i Hiszpanii. Nieznajomi oferowali im jedzenie i zakwaterowanie. Kiedy już wyładowali zapasy, przewieźli nowo przybyłych Ukraińców z przejść granicznych do ośrodków pomocy. Podczas tego "transportu" wieźli między innymi ukraińską babcię, która przez całą drogę tylko milczała – tak bardzo martwiła się o los swoich dzieci i wnuków, które zostały jej kraju…
45-letni pan Marek "nie wahał się ani chwili"
Wśród osób przekazujących datki pieniężne wyróżniała się jedna kobieta. "Stała przy mojej bramie jak jeleń w świetle reflektorów. Usłyszałem jej akcent i zapytałem, czy jest Ukrainką. Rozpłakała się i powiedziała: „Nie, jestem Rosjanką”. Powiedziała: „Nie mogę uwierzyć, że to robią. To nie jest w porządku" – komentowała Margie Frew, która również pomagała w akcji zorganizowanej przez naszego rodaka. Inna Rosjanka dała Frew nieoznaczoną kopertę zawierającą 300 funtów, odmawiając możliwości przekazania darowizny online. Bała się może zostać posądzona o zdradę.
Niech zakończeniem tej historii będzie komentarz pana Marka związany z obowiązującymi z UK przepisami imigracyjnymi. Nasz rodak chętnie zaoferowałby swoją pomoc Ukraińcom, ale nie może tego zrobić…