Bez kategorii
Nie tak miało być
Szczęście było na wciągnięcie ręki – polski zespół po latach upokorzeń miał wreszcie awansować do fazy pucharowej wielkiego turnieju. Znowu się nie udało.
Mecz z Czechami biało-czerwoni rozegrali w takim samym ustawieniu, jak podczas spotkania z Rosjanami. Już w tym momencie kibicom mogła zapalić się ostrzegawcza lampka – dlaczego Smuda forsuje asekuranckie ustawienie z trzema defensywnymi pomocnikami? Tylko zwycięstwo dawało biało-czerwonym awans do ćwierćfinałów, więc trzeba było atakować! W pierwszej połowie Polacy rozpoczęli oblężenia bramki strzeżonej przez Petra Cecha, ale naszym atakom brakowało wykończenia. Nie było odpowiedniego wsparcia ze skrzydeł, a czescy defensorzy uważnie pilnowali Błaszczykowskiego i Lewandowskiego, neutralizując nasze największe atuty w ofensywie. Polacy na drugą połowę wychodzili pełni nadziei, że w końcu się uda. Niestety, nasze marzenia prysły po strzale Petra Jiracka. Długowłosy pomocnik bezlitośnie wykorzystał stratę Rafała Murawskiego i w 72. minucie cała Polska wydała jęk rozpaczy. Polacy rzucili się do odrabiana strat, Smuda wpuścił na boisko Mierzejewskiego, ale wynik się już nie zmienił. Nasi próbowali, ale brakowało wiary w zwycięstwo.