Życie w UK

Justyna, czyli nasza naj, naj, naj

Chociaż jesienna aura nad Wisłą bardziej przywodzi na myśl cieplutkie miesiące wiosenne, to jednak nieuchronnie idzie zima. Pierwsze jej symptomy można już było dostrzec w wiadomościach sportowych, kiedy pokazano otwierające sezon boje o punkty Pucharu Świata najlepszych alpejczyków w Solden.

Justyna, czyli nasza naj, naj, naj

Tegoroczna zima będzie z pewnością wyjątkowa. Już za niecałą setkę dni czekają nas emocje związane z rywalizacją o olimpijskie medale w Soczi. Przez ostatnią olimpiadę, czyli czteroletni okres dzielący kolejne igrzyska w polskim sporcie śnieżno-lodowym zaszły dosyć istotne zmiany.

Nie będziemy już mogli liczyć na pewne krążki dorzucane do naszego skromnego konta przez Adama Małysza. Orzeł z Wisły zdecydował poprzestać na trzech srebrnych i jednym brązowym medalu. Nad szusowanie po śniegu i fruwanie nad nim wybrał piaszczyste bezdroża pokonywane za kierownicą dwuśladu.

Szkoda, bo na poprzednich igrzyskach w Vancouver dwukrotnie stawał na drugim stopniu podium – tradycyjnie za Simonem Ammannem. Łatwo zatem przewidzieć, że oczy wszystkich miłośników sportu w naszym kraju głównie skierowane zostaną na Justynę Kowalczyk.

Jest ona jak na razie najbardziej utytułowaną polską olimpijką, oczywiście spośród tych przejawiających aktywność zimową porą. Dotychczas wywalczyła w sumie cztery medale, w tym jeden z najcenniejszego kruszcu, jeden srebrny i dwa w odcieniu brązu. To naprawdę sporo, zważywszy, że cały nasz dorobek w dziejach zimowych igrzysk to raptem czternaście medali (dwa złote i po sześć srebrnych i  brązowych).

Prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner niedawno wygadał się, iż liczy po cichu w Soczi aż na dwanaście medali. Tylko pozazdrościć tak dobrego samopoczucia szefa naszego narciarstwa. Zwłaszcza, gdy uświadomimy sobie, że ostatnio z Vancouver wywieźliśmy raptem sześć krążków, z czego dwa były autorstwa wspomnianego Małysza…

Najlepsza i najdroższa

Kowalczyk zdobyła w Kanadzie trzy medale i trudno się dziwić narciarskiej centrali, iż przed rosyjskimi igrzyskami nikt nie skąpi dla niej środków finansowych. Justyna jest nie tylko naszą najlepszą narciarką, ale także… najdroższą. Na starty Kowalczyk przeznaczono dwa razy więcej, niż na całą ekipę skoczków! Skoro mowa o naszych skoczkach, to  medalowe aspiracje szybują w górę niczym  Kamil Stoch, czy Piotr Żyła nad skoczniami.

Czy jednak uda im się godnie zastąpić mistrza Adama? Zadanie to nie należy absolutnie do najprostszych. Ale pochylmy się dociekliwiej nad zimowym budżetem w naszym sporcie. W tegorocznym sezonie budżet PZN podobnie jak w roku minionym wyniesie 18 milionów złotych, z czego 10 milionów pochodzi z Ministerstwa Sportu i Turystyki, reszta zaś to środki własne związku.

Wydatki także będą bardzo zbliżone do poprzedniego sezonu. Biegi narciarskie w sumie pochłonęły dokładnie 4 848 811 zł (w tym na team Justyny Kowalczyk przeznaczono 2 772 000 zł); skoki narciarskie łącznie 2 190 575 zł (kadra A 1 345 000 zł); narciarstwo alpejskie 1322 518 zł i  – można rzec – na „waciki”, czyli niespełna 600 tysięcy złotych na kombinację norweską oraz prawie 400 tysięcy złotych na ski cross. Doprawdy nie sposób dziwić się takim rozbieżnościom przy rozdysponowaniu związkowej kasy.

Wiadomo, że najlepsi muszą dostać najwięcej. Przecież medali olimpijskich nikt za darmo nie rozdaje. Mógłby ktoś powiedzieć, że traktowani po macoszemu przedstawiciele innych dziedzin sportów zimowych też mogliby sięgać po laury, gdyby nie skromniutki budżet. Czy aby na pewno?

Podczas wspomnianych we wstępie inauguracyjnych zawodów Pucharu Świata w Solden Agnieszka Gąsienica-Gładczan w slalomie gigancie nie zakwalifikowała się do drugiego przejazdu, natomiast Michał Kłusak również w gigancie nie dojechał do mety pierwszego przejazdu. Przy takich wynikach na dzień dobry raczej trudno snuć medalowe wizje…

Igrzyska pod Wawelem?

Skoro mowa o wizjach, to ciekawe jaki będzie finał idei zorganizowania w Krakowie zimowych igrzysk w roku 2022. Dokładnie 7 listopada Polski Komitet Olimpijski stosowne dokumenty złożył w MKOl. Rywalami podwawelskiego grodu w wyścigu o prawo goszczenia najlepszych przedstawicieli zimowych dyscyplin jest Kazachstan (Ałmatów), Monachium, Oslo, Lwów.

Niedawno z „wyścigu” wycofała się Barcelona. Miejmy nadzieję, że tym razem nasza oferta spotka się ze zdecydowanie lepszym przyjęciem niż ta sprzed kilkunastu lat, a dotycząca kandydatury Zakopanego. Jednak największym rywalem Krakowa może okazać się… Katar.

Otóż ktoś niezwykle przytomny, czyli szefowie FIFA, przydzielił piłkarski mundial w 2022 roku właśnie Katarowi. Zgodnie z pierwotnymi założeniami mistrzowskie mecze miały odbywać się w czerwcu. Wszystko super, tylko okazuje się, że wówczas temperatury sięgają w tej części globu nawet 50 stopni Celsjusza.

Teraz pojawiły się głosy, by mundial przełożyć na listopad lub nawet styczeń, a konkurencja futbolu zabiłaby sporty zimowe. Czyżby, gdy jesienią 2010 roku wybór padł na Katar, to obowiązywały tam inne temperatury?

Po prostu znów komuś nie stało wyobraźni. Oby to nie zaszkodziło ewentualnym igrzyskom w Grodzie Kraka. To jednak daleko przed nami. Teraz pozostaje nam skupić się na najbliższym wielkim zimowym święcie sportu w Soczi i trzymać kciuki za naszą „naj”!
 

Jerzy Kraśnicki

author-avatar

Przeczytaj również

Podwyżka cen biletów w Ryanairze będzie mniejsza niż oczekiwanoPodwyżka cen biletów w Ryanairze będzie mniejsza niż oczekiwanoGłówny inspektor pracy krytykuje firmy wyzyskujące imigrantówGłówny inspektor pracy krytykuje firmy wyzyskujące imigrantówAwaria wywołała opóźnienia na brytyjskich lotniskachAwaria wywołała opóźnienia na brytyjskich lotniskachPoznaj 10 zaskakujących stereotypów o Brytyjczykach!Poznaj 10 zaskakujących stereotypów o Brytyjczykach!Oglądanie swojej twarzy podczas wideorozmów męczy psychicznieOglądanie swojej twarzy podczas wideorozmów męczy psychicznieWyciek fragmentu umowy koalicyjnej w HolandiiWyciek fragmentu umowy koalicyjnej w Holandii
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj