Bez kategorii
Gang z maczetami poluje na rowerzystów w londyńskim parku. W ciągu kilku dni doszło do trzech ataków
Gang uzbrojony w maczety atakuje rowerzystów przejeżdżających przez londyński Richmond Park i jego okolice. Do trzeciego już ataku doszło na Roehampton High Street w Wandsworth o godzinie 17:09 w poniedziałek.
Pierwszy atak miał miejsce w ubiegłym tygodniu, 7 października, a ofiarą był Alexandar Richardson, który trenował w Richmond Park. Napastnicy na skuterach uzbrojeni w maczety zrzucili go z roweru i przeciągnęli po ziemi 100 metrów. Jak napisał 31-letni cyklista na Instagramie: „Wiedziałem dokładnie, że chcą zabrać mi rower i zacząłem myśleć, co mogę zrobić”. Mężczyzna doszedł do wniosku, że nie będzie ryzykował i odda napastnikom swój sprzęt wart ponad 10 000 funtów.
- Przeczytaj koniecznie: Sposób na "kryzys"? Artystka cyrkowa z Polski swoimi włosami przeciągnęła… furgonetkę z paliwem! [WIDEO]
Gang z maczetami poluje na rowerzystów
Policjanci zostali w tym tygodniu wezwani ws. kolejnego ataku na rowerzystę, do jakiego doszło w Richmond Park. Napastnicy uzbrojeni w maczetę ukradli rower ofiary. Oficerowie podali, że w ciągu kilku dni miały miejsce co najmniej trzy ataki.
Detektyw z Met Police, Gavin Collins powiedział:
– Te zdarzenia są przerażające dla osób atakowanych i chciałbym zapewnić opinię publiczną, że robimy wszystko, co w naszej mocy, aby wytropić tych niebezpiecznych napastników. Proszę każdego, kto był w parku lub w jego pobliżu w czasie któregokolwiek z ataków, aby sprawdził, czy nie ma żadnych nagrań z kamery samochodowej lub kasku rowerowego. Może to być kluczowe do wyśledzenia osób odpowiedzialnych.
Atak na Richardsona
Do pierwszego ataku na rowerzystę w Richmond Park doszło jak już wspomnieliśmy 7 października. Ofiarą gangu był rowerzysta z grupy Alpecin-Fenix, który kończył właśnie swój trening. Zauważył wtedy jadących za nim czterech zamaskowanych mężczyzn na dwóch motocyklach.
Całe zdarzenie opisał na Instagramie przestrzegając przy okazji innych rowerzystów: „Zwyczajnie jechali prosto na mnie na pierwszym motocyklu z prędkością 60 km/h. Wtedy zsiadłem z roweru i pierwszy motocykl stracił kontrolę. Wszedłem znów na rower, ale wtedy drugi motor przeciągnął mnie po ziemi 100 metrów. Po tym wyciągnęli 15-calową maczetę i w tym momencie pomyślałem, że lepiej będzie, jak dam im mój rower. Jestem posiniaczony, mam pozdzieraną skórę i opuchnięte biodro”.