Życie w UK

Do kochania, wystąp!

Zauważyłem ostatnio, że niektórym z nas – facetów – dziwnie łatwo przychodzi zamieniać swoją żonę/partnerkę w dowódcę wrogiej kompanii, a stan małżeński/partnerski w stan wojny. Ósmy marca jak był tak się zmył; wcześniej, ten sam los spotkał Walentynki.

Do kochania, wystąp!

Ot, kolejna okoliczność, kolejna kartka w kalendarzu. Lecz jak to jest, że gdy nadchodzą pewne terminy, niektórzy z nas odczuwają potrzebę pamiętania o swojej połowicy, a w skrajnych przypadkach odczuwają nawet „konieczność" jej kochania?

Może dlatego, iż lubimy zabawę w żołnierkę…? Oto gdy w żeńskim batalionie upatrzymy sobie kandydatkę na sprzymierzeńca, z miejsca przystępujemy do gry zaczepnej: zaczynamy zazwyczaj od marszu krokiem defiladowym, w obowiązkowym mundurze galowym; często lubimy też zaimponować przynależnością do oddziałów zmotoryzowanych, najlepiej z dużą mocą silnika.

Gdy nasza taktyka zaczyna chwytać, przechodzimy do działań operacyjnych na polu bitwy, tj. na przykład do prezentacji broni. Tu czołgiści mają o tyle lepiej, bo prezentują lufę. Lecz gdy już przedrzemy się przez zasieki i okopy, gdy zaprezentujemy jak strzelamy z ostrej amunicji i gdy ostatecznie złożymy żołnierską przysięgę (czy to przed polowym kapelanem, czy to po prostu w swoim sercu), na mocy której to przysięgi nasz dotychczasowy sprzymierzeniec stanie się nam oficjalnym aliantem, dopiero wtedy się zaczyna…

Nasze stanie na baczność zamieniamy stopniowo na komendę „spocznij". Za to – gdy nadchodzi jakiś „romantyczny" termin – coraz bardziej poczuwamy się w obowiązku stanąć na głowie i przywołać ducha czasów walki podjazdowej. Te kolejne rocznice ślubu, rocznice pierwszego pocałunku, pierwszego razu, te wszystkie ósme marce i czternaste lute – niczym fazy Księżyca lub wylewy Nilu – uważamy za nierozerwalnie związane z naszym własnym miłosnym cyklem.

Odgórnie narzucone terminy traktujemy z wielkim namaszczeniem i atencją; sądzimy, że właśnie tego dnia musimy dla swojej połowicy zrobić coś niezwykłego, czymś ją zaskoczyć: może nowymi perfumami, może zmyciem garów, a może i to, i to plus byciem dla niej szczególnie miłym…?

Tylko ja się pytam: czy bycie „miłym normalnie" oznacza być mniej miłym niż „miłym szczególnie"? Osoby przychylne takim świętom powiadają, iż „to dobrze, że mamy takie przypominacze; inaczej zginęlibyśmy w codzienności", albo że „lepiej choć wtedy dostać symbolicznego kwiatka niż w ogóle".

No właśnie, ta nasza symbolika… Niejedna mówi: „Uwielbiam prezenty, więc jeśli jest ku temu okazja…" Halo! Okazja czyni co najwyżej złodziejem, a nie lepszym partnerem. Nie dziwmy się więc, że nasz żołnierz – zmęczony całodniowym adorowaniem i staniem na baczność – pada wycieńczony na pysk, by 15 lutego lub 9 marca przejść do stanu spoczynku.

To właśnie wtedy dochodzi do pierwszych w lewo/prawo zwrotów, aż po kolejnej bitwie na słowa, zaskakuje nas komenda sądu polowego „w tył zwrot, rozejść się". Ale co się dziwić – skoro mężczyzna uważa, że musi być jak żołnierz, to kobieta jest dla niego jak pocisk: wszak najpierw wpada w oko, potem rani serce, dziurawi kieszeń, by na koniec wyjść bokiem.
 

Jacek Wąsowicz

author-avatar

Przeczytaj również

Oglądanie swojej twarzy podczas wideorozmów męczy psychicznieOglądanie swojej twarzy podczas wideorozmów męczy psychicznieWyciek fragmentu umowy koalicyjnej w HolandiiWyciek fragmentu umowy koalicyjnej w HolandiiMężczyzna udający policjanta nakazał kobiecie zatrzymać się na autostradzie M1Mężczyzna udający policjanta nakazał kobiecie zatrzymać się na autostradzie M1Systemy ministerstwa obrony stały się celem cyberatakuSystemy ministerstwa obrony stały się celem cyberatakuMężczyzna biegł po ulicy z piłą łańcuchową. Policjanci zostali ranniMężczyzna biegł po ulicy z piłą łańcuchową. Policjanci zostali ranniWizyta minister Barbary Nowackiej w Wielkiej BrytaniiWizyta minister Barbary Nowackiej w Wielkiej Brytanii
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj