Styl życia
Cenzura na Facebooku – jakich postów nie można pisać na największym portalu społecznościowym?
Dziennikarze amerykańskiego "New York Timesa" dotarli do 1400 stron dokumentów dotyczących zasad określających politykę kasowania treści stosowaną przez Facebooka. Jakie (i dlaczego!) posty znikają z FB? Oto odpowiedź!
Największy portal społecznościowy na świecie stara się, aby jego łamy były miejscem przyjaznym dla użytkowników. Zgodnie ze "standardami społeczności" na FB nie są dozwolone:
- Materiały przedstawiaj ące nagość lub nacechowane seksualnie
- Mowa nienawiści, wiarygodne groźby i bezpośrednie ataki na osobę lub grupę
- Materiały przedstawiające samookaleczenia i nadmierną przemoc
- Fałszywe profile lub podszywanie się pod inne osoby
- Spam
Oprócz tego niedozwolone jest:
- Publikowanie treści, które naruszają standardy społeczności Facebooka (np. groźby, materiały propagujące nienawiść lub obrazy przedstawiające przemoc).
- Używanie Facebooka do prześladowania lub nękania innych osób oraz do podszywania się pod nie.
- Niewłaściwe korzystanie z funkcji serwisu Facebook (np. wysyłanie zaproszeń do grona znajomych do wielu nieznajomych osób). Nadmierne korzystanie z funkcji może irytować lub niepokoić innych użytkowników. Dlatego wprowadziliśmy limity ograniczające intensywność korzystania z funkcji
Policja otrzyma nowe uprawnienia do walki z nielegalnym użyciem dronów
Tyle teorii. A jak to wygląda w praktyce? Tak naprawdę nikt nie wie dlaczego jedno posty znikają, a inne – takie, które wydawałoby się, że naruszają zasady FB – niekoniecznie. Firma Marka Zuckerberga nie zdradza wytycznych dotyczących tego, co można pisać, a czego pisać nie można. To tajemnica.
Jak czytamy na łamach "Timesa" i "Onetu" w co drugi wtorek miesiąca w Kalifornii dochodzi do spotkań grupę inżynierów i prawników, którzy "w większości nie mają doświadczenia w regionach świata, co do których podejmują decyzję". Oni opracowują wytyczne dotyczące "moderowania" treści obecnych na FB, które potem są przekazywane podwykonawcom, firmom zewnętrznym, których pracownicy pilnują, aby "nieprawomyślne" posty jak najszybciej znikały.
"Polskę i UK łączy unikalna więź" – relacja z wystąpienia Anny Marii Anders w Londynie
Problem polega na tym, że muszą one być usuwane ręcznie – w związku z tym, że Facebook rozrósł się do gigantycznych rozmiarów pracy jest po prostu całe mnóstwo. Według "NYT" tacy moderatorzy na ocenę jednego wpisu mają około ośmiu do 10 sekund. To bardzo mało czasu szczególnie, że nierzadko muszą zajmować się treściami zupełnie im nieznanymi i bez pomocy Google Translate się nie obejdzie. Popełniają mnóstwo błędów i, co gorsza, nie mogą się zwrócić o pomoc do FB! "Praca jest skrajnie wyczerpująca i wielu z nich odchodzi z niej po kilku miesiącach" – pisze Onet.