Życie w UK
Właściciele pubów i restauracji w UK boją się kolejnych zrujnowanych świąt
Wiele pubów i restauracji w Wielkiej Brytanii może najzwyczajniej nie przetrwać do końca roku, jeśli tegoroczne święta nie wyrównają im strat z ubiegłego sezonu, kiedy to nie mieli szansy na zarobek z powodu lockdownu.
Każdego dnia właściciel restauracji, Richard Hibbert, robi coś, o co by nigdy siebie nie podejrzewał – sprawdza statystyki dotyczące hospitalizacji dla swojego regionu. Po tym, jak rok temu desperacko walczył o przetrwanie swojego biznesu mimo surowych restrykcji i lockdownów, ma nadzieję na to, że w tegorocznym sezonie świątecznym zrekompensuje sobie straty. Niestety przez pojawienie się nowego wariantu wirusa jest on coraz bardziej zaniepokojony i nie jest w tym jedyny.
- Przeczytaj koniecznie: £435 za dzień pracy na lotnisku Heathrow. Czego będzie wymagać i kto może aplikować?
Obawy właścicieli pubów i restauracji
Nowy wariant koronawirusa, Omicron rzuca coraz większy cień na branżę gastronomiczną. To linie lotnicze jako pierwsze odczuły pojawienie się restrykcji dotyczących podróży (reaktywacja red list), jednak problemy mogą wkrótce pojawić się także w innych branżach.
Obecnie puby i restauracje w całej Wielkiej Brytanii przygotowują się na święta. Jest to zwykle okres największych dochodów związanych z tradycją wśród Brytyjczyków wychodzenia na wspólny świąteczny obiad (Christmas Dinner).
Na tę okazję restauracje przygotowują specjalne świąteczne menu, gdyż chcą, aby klienci byli zadowoleni, jednak towarzyszą temu obawy dotyczące pojawienia się nowego wariantu wirusa i groźby wprowadzenia obostrzeń przez brytyjskie władze.
– Dopóki dane dotyczące hospitalizacji będą stabilne, nie wydaje mi się, aby miało dojść do kolejnego lockdownu i nie wydaje mi się też, żeby ludzie byli zniechęceni do wyjść w te święta. Jeśli jednak rząd zdecyduje się na lockdown, będzie to dla nas katastrofalne w skutkach. Wydaliśmy dziesiątki tysięcy funtów przez ostatnie 18 miesięcy, aby wprowadzić większe środki bezpieczeństwa przez możliwość siedzenia na zewnątrz, dodatkowe ogrzewanie i szkolenie pracowników, jednak musimy mieć w tym roku dobre święta, aby móc odzyskać zainwestowane pieniądze – powiedział właściciel restauracji.
Ludzie się denerwują
– To powinien być najbardziej pracowity okres w rok, a teraz, po tym, co już się dzieje, już widzimy, że zapytania odnośnie rezerwacji spadają. Ludzie się denerwują, a kiedy są zdenerwowani, nie chodzą do pubów ani nie chodzą na posiłki – powiedział Christian Burns, właściciel pubu.
Na pytanie o to, jakie byłyby skutki kolejnego odwołanego Bożego Narodzenia, powiedział:
– Powiem szczerze. Nie wiem, czy wytrzymamy do 2022 roku. I to nie tylko ja. To połowa branży.