Styl życia
Urugwajska lekcja
W Gdańsku obyło się bez problemów z dachem. Organizacyjnie mecz z Urugwajem dopięty był na ostatni guzik – szkoda tylko, że bohaterowie widowiska zawiedli.
Obniżona cena biletów, imponująca kartoniada i cieszące oczy występy cheerleaderek – nie zabrakło niczego. No, może z wyjątkiem formy naszych piłkarzy. Czwarta drużyna świata pokazała Polakom ich miejsce w szeregu wygrywając 3:1. Urusi byli drużyną przynajmniej o jedną klasę lepszą, a o napastnikach formatu Luisa Suarez czy Edinsona Cavaniego możemy na razie tylko pomarzyć. Można mieć wiele słusznych pretensji do Roberta Lewandowskiego i wyliczać mu minuty bez gola, ale faktem jest, że w kadrze nie ma z kim grać. Supersnajper Borussi Dortmund widząc bezradność swoich kolegów z linii pomocy, sam musi cofać się, walczyć o piłkę i rozgrywać. To przecież on wypracował sytuację Ludovicowi Obraniakowi, który strzelił honorową bramkę. Skończyło się na 3:1 (dla Urugwaju trafiali Suarez i Cavani, swojaka zaliczył Glik). Po takim meczu trener Fornalik na pewno ma o czym myśleć!