Życie w UK
„Umowy handlowe nie są dla USA priorytetem” – prezydent elekt Joe Biden zostawi Borisa Johnsona na lodzie?
Fot. Getty
Czy prezydent elekt Joe Biden wbił właśnie Borisowi Johnsonowi przysłowiowy nóż w plecy? Być może, ponieważ brytyjski premier liczył na szybkie zawarcie umowy handlowej z USA po Brexicie, a czekający na objęcie schedy po Donaldzie Trumpie Demokrata zapowiedział właśnie, że nie umowy handlowe będą w najbliższym czasie priorytetem dla USA, ale inwestycje w kraju.
Na wizji szybkiego i bezproblemowego podpisania umowy handlowej z USA po Brexicie, premier Boris Johnson opierał niejako swoją dotychczasową strategię negocjacji z Unią Europejską. Tymczasem, zupełnie nieoczekiwanie, prezydent elekt Joe Biden zapowiedział właśnie, że na początku swojej kadencji postawi przede wszystkim na dokonanie istotnych inwestycji wewnątrz kraju, a nie na negocjowaniu nowych umów handlowych. – Chcę mieć pewność, że będziemy walczyć jak diabli, inwestując najpierw w Ameryce – zaznaczył Joe Biden w wywiadzie dla „The New York Times”, wymieniając wśród priorytetowych sektorów edukację, energetykę, biotechnologię i sztuczną inteligencję. – Nie zamierzam zawierać żadnej nowej umowy handlowej z jakimkolwiek krajem, zanim nie dokonamy poważnych inwestycji tutaj, w domu, [inwestycji] w naszych pracowników – dodał.
- ZOBACZ TEŻ: Gwałtowny spadek kursu funta po tym, gdy Francja zażądała porozumienia w ciągu 48 godzin
Relacje USA – UK – nadchodzą ciężkie czasy?
Boris Johnson nie będzie miał łatwego zadania w relacjach z nowym prezydentem USA Joe Bidenem, który jeszcze przed wyborami prezydenckimi w listopadzie otwarcie krytykował pewne działania brytyjskiego rządu. Krytyka dotyczyła chociażby Ustawy o rynku wewnętrznym (ang. Internal Market Bill), uznanej przez Bidena za niezgodną z prawem międzynarodowym w odniesieniu do Irlandii Północnej. Tajemnicą poliszynela jest także, że Joe Biden był przeciwny wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej – w przeciwieństwie do żegnającego się właśnie z urzędem Donalda Trumpa, który byłby także łatwiejszym dla UK negocjatorem w sprawie podpisania nowej umowy handlowej.