Styl życia
Tylko jeden
Z Val di Fiemme Justyna Kowalczyk wraca z jednym medalem. Niby nie jest źle, biegaczka zapewnia, że jest zadowolona ze swoich występów, ale…
Dla porównania, jej największa rywalka, Marit Bjoergen, zdobyła aż pięć krążków, w tym aż cztery z najcenniejszego kruszcu. W sobotę, w biegu na 30km stylem klasycznym Kowalczyk dała się wyprzedzić Norweżce „po frajersku", dając się wyprzedzić o 3,7s. Polka po zawodach była zadowolona z wyniku, jaki udało jej się osiągnąć. W zupełnie innym tonie wypowiadał się za to jej trener, Aleksander Wierietielny. Szkoleniowiec pochodzący z Białorusi cieszy się, że zmagania w Val di Fiemme dobiegły końca. Coraz trudniej przychodziło mu ukrywanie rozczarowania tym, co zaprezentowała we Włoszech Kowalczyk. Bieg na 30 km Wierietielny ocenił bardzo surowo mówiąc, że nogi pobiegły dobrze, ale całkowicie brakło głowy. Szkoleniowiec nie ma wątpliwości, że żadne uśmiechy, ani zapewnianie, że „nic się nie stało", a „w sporcie tak bywa" nie zmienią tego, że we Włoszech Kowalczyk po prostu poniosła klęskę.