Życie w UK

Tyle wiem, co zjem

Anglicy – zamknięci i tradycyjni. My – towarzyscy, otwarci na nowe. Taki obraz siebie i naszych gospodarzy utarł się nam w głowach. Patrząc jednak na brytyjskie oraz polskie nawyki kulinarne, widzę obraz zgoła odmienny.

Tyle wiem, co zjem

By przekonać się, jak bardzo możemy się mylić w osądzie Wyspiarzy oraz samych siebie, wystarczy wyjść na główną ulicę przeciętnego brytyjskiego miasta i zliczyć niebrytyjskie knajpki, a następnie wejść do domu przeciętnego polskiego emigranta i zajrzeć mu w garnek.

Jest spora szansa, że na brytyjskiej ulicy znajdziemy francuską restaurację, włoską pizzę, turecki kebab, chiński take-away, hinduski curry shop, japoński noodle bar – do wyboru, do koloru. Co zaś znajdziemy w polskim garnku…? Owszem, wielkiego zainteresowania Wyspiarzy innymi kuchniami można upatrywać częściowo w bogatej emigracyjnej historii tego kraju, a także w ubóstwie ich własnej kuchni.

Dobrze wszak wiemy, iż kuchnia ta w obecnych czasach praktyczne nie istnieje (chyba, że w podziemiu), a uprawiający ją jeszcze nieliczni autochtoni zdają się kultywować ją bardziej ze względów „patriotyczno-niepodległościowych” niż jej stricte kulinarnych walorów.

Mam jednak wrażenie, iż z podobnych powodów niejeden mój rodak kurczowo trzyma się polskiego kulinarnego dziedzictwa, a jedynym międzynarodowym akcentem w jego kuchni są ruskie pierogi, ukraiński barszcz, golonka po bawarsku, francuski naleśnik lub ryba po grecku – podane oczywiście na szwedzkim stole. Nasza obawa przed eksperymentowaniem, dodatkowo uświęcona mocą tradycji oraz przekonaniem, że „polskie jest najlepsze”, daje efekt w postaci naszej kulinarnej hermetyczności.

Nie oszukujmy się, kochani: na nowe, nieznane nam produkty i dania patrzymy przeważnie z podejrzliwością, niechęcią, a i nierzadko z pogardą. Humus z ciecierzycy? Ble! Okra, plantat? A co to!? Ratatouille? Nieładnie się kojarzy (znajomy powtarzał mi taki wierszyk: „Rata-tuj – w środku woda, z wierzchu ch***j”).

Poza tym, żeby nasza polska kuchnia była choć taka zdrowa jak ją malujemy… A przecież trzema największymi zabójcami przeciętnego Polaka są: zawał serca, nadciśnienie oraz miażdżyca. Cóż więc takiego zdrowego jest w naszych pierogach lub chlebku, zrobionych z białej, czyli oczyszczonej ze wszystkiego mączki? Cóż zdrowego jest w kapiącym tłuszczem schabowym? A przecież niewiele jest takich miejsc na świecie jak Wyspy, gdzie różnorodność kulturowa gwarantuje różnorodność kulinarną.

Przyznam, iż sam już wypad do typowo etnicznej dzielnicy, to dla mnie jakby namiastka podróży do danego kraju. Wygodnie, bo nie ruszając się ze swojego miasta, mam gwarancję nie tylko poznać nieznane sobie owoce i warzywa, ale również podpytać ich sprzedawcę o sposób ich przyrządzania.

Dlatego tym bardziej budujące jest widzieć coraz więcej rodaków podających na swych stołach nie tylko tradycyjne polskie specjały, lecz i egzotyczne smakołyki, podpatrzone u egzotycznych znajomych, posmakowane w egzotycznej restauracji, bądź odkryte na stoisku z egzotycznymi produktami. Co zaś równie ważne, taka dawka egzotyki jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a co najwyżej pozwoliła rozsmakować się w bogactwie świata, na którym żyjemy.
 

Jacek Wąsowicz

author-avatar

Przeczytaj również

Brytyjczyk leczył zęby w Turcji. Dentysta wwiercił mu implant w czaszkęBrytyjczyk leczył zęby w Turcji. Dentysta wwiercił mu implant w czaszkęJuż czwarty dzień tysiące domów pozbawione są dostępu do wodyJuż czwarty dzień tysiące domów pozbawione są dostępu do wody„Najcięższy człowiek” w UK zmarł przed 34. urodzinami„Najcięższy człowiek” w UK zmarł przed 34. urodzinamiWskaźnik spożycia alkoholu przez dzieci w UK najwyższy na świecieWskaźnik spożycia alkoholu przez dzieci w UK najwyższy na świecieKupno nieruchomości w Holandii przez imigrantaKupno nieruchomości w Holandii przez imigrantaNielegalna hodowla psów American Bully XL w Sheffield zlikwidowanaNielegalna hodowla psów American Bully XL w Sheffield zlikwidowana
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj