Życie w UK
Temat numeru: Dla Polaka zawsze znajdzie się praca na Wyspach
Imigranci wiedzą, że bez przygotowania i potrzebnych kompetencji dostosowanie się do nowych warunków życia na obczyźnie i odnalezienie się w zawodach niekoniecznie związanych z wykształceniem wyniesionym z ojczyzny, zawsze będzie problemem.
Tymczasem w rzeczywistości znalezienie pracy, która będzie wprost proporcjonalna do talentu, zdolności oraz potencjału dotyczy dziś już nie tylko imigrantów, ale ludzi z niemal wszystkich warstw społecznych na całym świecie.
Praca zabezpiecza nam nie tylko środki do życia i daje niezależność, ale także stwarza możliwość urzeczywistniania samych siebie.
To przez nią zyskujemy poczucie własnej wartości i to ona wspomaga naszą równowagę emocjonalną, fizyczną oraz umysłową.
Przez jej wartość człowiek umacnia i określa swoją pozycję w społeczeństwie. Niestety w świecie narastającego bezrobocia trwa prawdziwy wyścig o utrzymanie dotychczasowych stanowisk oraz walka o miejsca pracy.
Ludzie nie mają dziś wielkich możliwości wyboru co do miejsca zatrudnienia i raczej są zmuszeni przyjmować takie stanowiska, które niekoniecznie odpowiadają ich kwalifikacjom, ale zostają im zaoferowane.
Jednak tylko praca zawodowa wykonywana z chęcią i radością będzie bardziej wydajna od tej, którą przyjęliśmy ze względu na okoliczności.
I chociaż każda praca pomaga nam w samorozwoju, to jednak lepiej wykonujemy taką, którą polubimy, nawet jeśli decydujemy się na nią, nie mając większego doświadczenia.
Każdy człowiek marzy o godnych warunkach pracy, perspektywie stabilizacji i bezpieczeństwie w wypadku choroby czy starości.
Chcąc podnieść i umocnić swój poziom materialny i pozycję w społeczeństwie bardzo często staramy się rozwinąć nasze zdolności i próbujemy zdobyć wiedzę w nieznanej nam zupełnie dziedzinie. To daje nam szansę na poznanie samych siebie i rozwinięcie nowych zainteresowań.
Trzeba pamiętać, że dzięki pracy, w której spędzamy niemal połowę naszego życia, nie tylko zdobywamy środki do życia, ale także tworzymy więzi między ludźmi.
Praca uszlachetnia
Wielu Polaków w Wielkiej Brytanii powinno być z siebie dumnych, że poradzili sobie w obcym kraju, zaczynając niekiedy praktycznie od zera, bez znajomości, kumoterstwa i do tego w bardzo młodym wieku. Wielu z nas dojrzało na imigracji i tu nabrało życiowej mądrości.
Również wielu rzeczy można nauczyć się patrząc na przykłady i doświadczenia innych ludzi. Niedawno poznałam 28-letnią Agnieszkę, która pracuje w Kingston na stanowisku florystki.
W bardzo ruchliwym centrum handlowym, na placu, gdzie schodzą się wejścia do wielu sklepów, Agnieszka sprzedaje piękne kwiatowe bukiety.
Niektóre przygotowuje sama, niektóre z koleżankami z pracy. W tym ruchliwym miejscu jej twarz rozpoznają stali klienci.
Zawsze uśmiechnięta i pełna zapału, chętnie pomaga w wyborze wiązanek przy zamówieniach i cieszy się z niesionej klientom pomocy.
Agnieszka: „Na stanowisku florystki pracuję od dwóch lat, ale nie jest to mój wyuczony zawód. Jak wiadomo, ludzie z Polski przyjeżdżają do Londynu zazwyczaj w dwóch celach. Jedni w poszukiwaniu pracy, drudzy po to, by dołączyć do swoich partnerów.
Ja przyjechałam do mojego chłopaka. Przez pierwsze lata pracowałam jako kelnerka, ale tej pracy miałam dość i zaczęłam rozsyłać swoje CV w różne miejsca.
W końcu znalazłam tę pracę. Mój szef jest bardzo wyrozumiały i pozostawia nam wiele własnej inwencji w przygotowaniu bukietów. On chce, abyśmy korzystały z własnej wyobraźni.
Kiedy rozpoczęłam tę pracę, dziewczyny pokazały mi, jak robić bukiety, a potem wszystkiego uczyłam się sama. Najtrudniej było z bukietami na pogrzeby czy wesela.
Kiedy mamy bardzo wiele pracy, to czasami nawet przyjeżdża moja siostra, aby pomagać nam w momentach takich jak Walentynki, Dzień Matki czy w sezonie letnim.
Najbardziej w mojej pracy lubię koleżanki, z którymi pracuję, atmosferę, jaką razem współtworzymy i kontakt z ludźmi. Wraz z koleżankami mamy swoje rytuały. Dzień pracy zaczynamy od porannej kawy i krótkiej pogawędki.
Zawsze cieszę się, kiedy spotykam „moje” dziewczyny. W środowisku pracy dobre relacje są podstawą porozumienia, a brak konfliktów i wzajemna pomoc budują więzi między ludźmi. Jeśli tak jest, wówczas możesz pracować efektywnie oraz z radością.
Czasami mój chłopak w żartach mi wypomina, że kiedy idę do pracy, to cieszę się bardziej na spotkanie z koleżankami niż z nim!
Moja praca nie jest stresująca i robię to, co naprawdę lubię. Dużo ludzi teraz mnie tu zna i przychodzi właśnie do mnie po to, by zamówić swoje wymarzone bukiety. Mam nawet klientów, którzy polecają mnie innym. I to lubię!
Czasami nie jest łatwo wystać 9 godzin na zewnątrz, zwłaszcza zimą. A tego roku było bardzo deszczowo i, jak pamiętamy, miały miejsce wielkie powodzie. Latem jest inaczej i wówczas uwielbiam pracować na zewnątrz!
Nabyłam w tej pracy umiejętności, których wcześniej nie posiadałam i jestem dumna i szczęśliwa, że nauczyłam się zawodu, który wzbogaca mój życiorys, a zdobyte doświadczenie może zawsze otworzyć mi nowe możliwości”.
Utrzymanie pracy
Poszanowanie miejsca pracy oraz kolegów może otworzyć nam drzwi do awansu, a kłótnie, konflikty wewnątrzfirmowe mogą nam tak naprawdę tylko zaszkodzić.
W tak trudnych i niepewnych pod względem bezrobocia czasach, trzeba być ostrożnym pod wieloma względami, a już zwłaszcza w obcym kraju, kiedy nieporozumienia językowe z obcokrajowcami nie należą do rzadkości.
Doświadczenie Przemka jest lekcją w komunikacji ze zwierzchnikami i przestrogą dla tych, którym zależy na utrzymaniu swojego stanowiska w pracy.
Przemek, 26 lat: „Moją najlepszą pracę w UK znalazłem w 2009 roku w Southampton przez agencję pośrednictwa. Powiedziałem jej przedstawicielom, że jestem gotowy na każdą pracę. Po krótkim czasie otrzymałem telefon, że mają coś dla mnie i że mogę pracować w zakładzie optycznym.
Wcześniej nigdy nie pracowałem w takiej branży, ale zostałem tu bardzo dobrze przeszkolony i po kilku dniach potrafiłem wycinać i obrabiać szkła do okularów, a następnie montować je w odpowiednie oprawki.
Bardzo polubiłem swój nowy zawód i byłem z niego bardzo zadowolony, a z siebie dumny, że poradziłem sobie w nowej profesji. Jednak pracowałem tam niestety jedynie siedem miesięcy.
Na pewno do dziś pracowałbym dla tej firmy, gdyby nie drobna pomyłka mojego zwierzchnika…
Pewnego dnia zgłosiłem mu termin mojego urlopu i według tego zgłoszenia, czyli od 1 lipca nie przyszedłem do pracy, gdyż wyjechałem z Anglii do mojej mamy na dwutygodniowy urlop do Francji.
Nagle otrzymałem telefon z firmy, z zapytaniem dlaczego nie ma mnie na stanowisku? Zdziwiony odpowiedziałem, że jestem przecież na urlopie.
Mój zwierzchnik również się zdziwił, gdyż zapisał mój urlop od 1 sierpnia, a nie od 1 lipca, tak jak chciałem. I choć to był jego błąd, to oświadczył mi, że mogę już nie wracać do pracy.
Ten przypadek odwrócił o 180 stopni koleje mojego losu. Stwierdzilem, że do Anglii nie mam po co wracać, dlatego już z Francji nie wyjechałem. Niemal błyskawicznie znalazłem nową pracę i do dziś jestem szczęśliwy.
Przynajmniej teraz od mojej mamy nie dzieli mnie zbyt wielka odległość!”.
Żeby coś osiągnąć – trzeba sobie na to zapracować. Szczególnie polscy imigranci w UK doskonale o tym wiedzą. Rzadko tzw. fart decyduje o tym, co osiągniemy.
Na Wyspach, przy mało sprzyjających działaniach brytyjskich mediów, niechęci niektórych polityków do imigrantów – warto podjąć ryzyko, zdobyć nowe umiejętności i nawet przekwalifikować się zawodowo, po to, by poczuć wewnętrzną radość, zdobyć szacunek oraz samemu szanować innych.
Wymaga to niekiedy wiele wysiłku i czasu. Ale jak to mówią Anglicy: „No pain – no gain!”.