Życie w UK

Tadek, Romek, Staszek i disco polo (cz. 10)

Polskie demony w angielskim domu. „Stul pysk!”. Demony czy debile? Nowi lokatorzy. Pili codziennie, teraz co drugi. Tadek, Romek, Staszek i disco polo. Victoria się skarży. Kto nie mieszkał w szałasie. Atak Victorii na Paula. Nie wyglądam na swoje lata.

Poprzedni odcinek: Prawdziwego Anglika trudno spotkać (cz. 9)

Było gdzieś około drugiej w nocy. Właśnie zaczął morzyć mnie sen, kiedy za ścianą dał się słyszeć płacz niemowlęcia. Różne dźwięki zdarzało mi się słyszeć zza ściany w tym domu. Głównie zza tej, która dzieliła mnie od Paula. Nie byłbym więc zdzwiony, gdyby nie fakt, że ów płacz dobiegał zza ściany po przeciwnej stronie, gdzie akurat nikt nie mieszka. Pomyślałem, że demon wrócił i przyjął postać dziecka. Płacz stawał się nie do wytrzymania. I wtedy usłyszałem: – Stul pysk!

Muszę przyznać, że niezmiernie mnie to zaskoczyło, ponieważ kwestia została wypowiedziana po polsku. Płacz ustał natychmiast. Powtórzył się pół godziny później i w podobny sposób został uciszony. Po chwili usłyszałem kobiecy głos, a właściwie krzyk:

– Jak mówisz do dziecka? Debilu?!

– Debilu? Gorszej debilki od ciebie nie widziałem!

No to pięknie – pomyślałem sobie – demony się mnożą i do tego mówią po polsku. A może to polskie demony? Może też w Polsce nie mają pracy i wyemigrowały? Ale dlaczego akurat tu, gdzie ja mieszkam? Później było już cicho, więc zasnąłem. Rano spotkałem Kamila wychodzącego do pracy. Opowiedziałem mu o tym, co wydarzyło się w nocy.

– To nie żadne demony, tylko polskie małżeństwo z dzieckiem. Sprowadzili się wczoraj do tego domu za nami – powiedział i pobiegł do pracy.

Do tyłu do domu, w którym mieszkam, przylega częściowo inny budynek, akurat w tym miejscu, gdzie jest mój pokój.

 

Są już nowi lokatorzy. W pokoju, z którego wyprowadził się Omar z braćmi, zamieszkało trzech Polaków: Staszek, Roman i Tadek. Jak same imiona wskazują, nie są to ludzie młodzi, bo czy ktoś zna dwudziestolatka o imieniu Staszek lub Tadek, że o Romku nie wspomnę? Prawdę mówiąc, to oni nie są tak zupełnie nowi. Mieszkali tu rok temu i Omar wyrzucił ich, bo pili i zachowywali się hałaśliwie. I to nie raz w tygodniu, lecz codziennie. Stamtąd, gdzie później zamieszkali, właśnie ich wyrzucono. Z tego samego powodu. Omar nie znalazł jakoś innych chętnych na wolny pokój, więc zgodził się przyjąć całą trójkę, postawił jednak kilka warunków. Zgodnie obiecali, że pić nie będą. Mieli na myśli zapewne mleko, bo zaraz po wprowadzeniu upili się, puszczali disco polo i niemiłosiernie się wydzierali. Tak było przez kilka dni. Victoria, która sąsiaduje z nimi przez ścianę, nie mogła tego znieść i poszła na skargę do Omara.

– Ja rozumiem, że Polacy muszą pić, ale czy muszą to robić codziennie – spytał mnie Omar. Zaoponowałem, podając przykład swój, Kamila i jego brata.

– Jesteście wyjątkami – stwierdził ze smutkiem i dodał: – Ja to nigdy nie miałem w ustach alkoholu.

Alkoholu może w ustach nie miał, ale inne rzeczy i owszem – z jego pokoju bardzo często po otwarciu drzwi buchał na korytarz dym o charakterystycznym zapachu.

W każdym razie, po interwencji Omara, moi rodacy z parteru uspokoili się – pili cicho i co drugi dzień.

Na pół godziny przed północą ktoś zapukał do moich drzwi. Powiedziałem „proszę”, po polsku zresztą, ponieważ byłem przekonany, że to Kamil. Drzwi się nie otworzyły, przeszedłem więc na wersję angielską. W drzwiach stała Victoria, niesłychanie wzburzona. Wykonałem w myślach błyskawiczny rachunek sumienia. Nie, to na pewno nie z mojego powodu. I nie myliłem się. Chodziło o to, że Paul nie zgadza się na kąpiele Victorii, bo łazienka na naszym piętrze jest dla dwóch osób, a nie dla trzech. Tłumaczyła Omarowi, że przecież nie kąpiemy się w trójkę, lecz każde z osobna. Wyrzucała mu, że łazienka na dole jest ciągle zalana i musi ją sprzątać, w kuchni również.

 

– Kobiety właśnie od tego są, od sprzątania, gotowania, rodzenia dzieci i dawania mężczyźnie przyjemności – odpowiedział jej Omar.

– To może u was, w tym jakimś waszym cholernym Pakistanie. Jeśli tam są takie głupie kobiety i dają sobą pomiatać, to ich sprawa. Tu jest Anglia i wasze głupie prawa tu nie obowiązują. Omar odpowiedział, że nie będzie dyskutował z kobietą, bo to mu uwłacza. Victoria trzasnęła drzwiami i wyszła od niego. Kiedy relacjonowała mi przebieg rozmowy z naszym landlordem, usłyszałem ciężkie człapanie po schodach. Wiedziałem, że to Paul wraca z pracy. Drzwi od mojego pokoju były otwarte, zobaczył Victorię, ale przywitał się tylko ze mną, jej jakby nie zauważając. Drzwi od swojego pokoju, które zwykle otwiera jednym ruchem, dziś otwierał wyjątkowo długo. Podsłuchiwał. Paul wrzucił tylko torbę do pokoju i stanął w moich drzwiach.

– Droga Victorio – zaczął. – Jeszcze niedawno mieszkałaś w szałasie gdzieś w afrykańskiej dżunglii…

– Nigdy nie mieszkałam w żadnym szałasie i w żadnej dżungli – wrzasnęła Victoria podnosząc się z fotela. – Jestem z Lagos i chodziłam tam do najlepszej szkoły! Znam trzy języki, a mój ojciec pięć!

– Pozwolisz, że dokończę – przerwał jej Paul i kontynuował. – I w tej dżungli kobiety robiły to, do czego przeznaczył je Bóg: gotowały, prały, rodziły dzieci… I nagle ktoś je z tego wyrwał, przewrócił w głowach i teraz mamy takie efekty, że przychodzą po nocach do mężczyzn…

– Milcz rasisto, antyfeministo, podam cię do sądu i Omara też. Paul wycofując się powoli do siebie, zdążył jeszcze tylko powiedzieć, że kobiety powinny mieć jak najwięcej obowiązków, bo jeśli nie mają, to ich umysł się rozprasza i robią różne głupoty. W tym samym czasie Victoria rozglądała się nerwowo po moim pokoju i jej wzrok padł na moją gitarę. Poszłaby niechybnie w drzazgi na głowie Paula, gdyby ten nie udał się do swojego pokoju.

– Co za głupiec! On w ogóle nie ma pojęcia, jak u nas w Nigerii wyglądają relacje pomiędzy kobietami a mężczyznami! Tam panuje równość! Na rozmowach zeszło do drugiej. Do tego czasu udało mi się poznać cały życiorys Victorii, a ona poznała część mojego. Idąc do siebie powiedziała, że nie wyglądam na swoje lata. Początkowo ucieszył mnie ten komplement. Dopiero po chwili pojąłem jego dwuznaczność – „nie wyglądasz na swoje lata” to może równie dobrze oznaczać, że wyglądam na więcej! Cdn.

Janusz Młynarski

Następny odcinek: Lesbijki to nie geje (cz. 11)


Wszystkie zdarzenia i osoby przedstawione w opowiadaniu, są fikcyjne, a zbieżność z osobami i zdarzeniami rzeczywistymi jest lub może być w pełni przypadkowa

 

 

author-avatar

Przeczytaj również

Kobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuKobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnych
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj