Styl życia

Spie…ć gdzie chrzan rośnie

Jak niesie plazmę, to Polak. Co jest ważniejsze od Zmartwychwstania. Czy nie ma już normalnych imion. Duchy istnieją naprawdę.

Spie…ć gdzie chrzan rośnie

 
 
Wielki Czwartek, Acton, plac przed Morrisonem, tłumy się wylewają z wnętrza i wlewają, gorączka zakupowa, najbardziej obładowani są Polacy i czarnoskórzy. Ci drudzy wyluzowani, spokojni, a nasi nie, nasi nerwowo rozglądają się na boki, zastanawiają się czy o czymś nie zapomnieli. Czy jajek wystarczy? Czy baranki, zajączki i inne zwierzątka zostały na pewno kupione? Czy kiełbasy, szynki, baleronu nie zabraknie? Czy nie umrzemy z głodu do wtorku? O jakiś facet niesie plazmę, to na pewno Polak. Nasi zawsze przed świętami kupują nowe telewizory – przyjedzie szwagier z żoną i będzie się skręcał z zazdrości, bo on plazmy nie ma, a jakimś DVD już mu się nie zaimponuje, teraz taki sprzęt, to nawet w zapadłej wiosce ma każdy. Niektórzy przed świętami kupują nowe auto i nowe ciuchy, żeby było się, w czym kościele pokazać. I dzieci, dzieci też trzeba koniecznie wystroić. Taki człowiek zaganiany, zestresowany tą radością z tego Zmartwychwstania, że zupełnie o tym zapomniał, ale co zrobić skoro są ważniejsze sprawy – zapomniało się kupić młodej kapusty na gołąbki, żeby były na poniedziałek, groszku do sałatki, Damian nie domył tych dwóch okien od strony ogrodu. Szwagierka jak wróci do Polski, to zaraz po całej wiosce rozniesie, że u brudasów była. Wielka pani, a jeździ 20. letnim gratem, a telewizor też pewnie ma tyle samo lat. I internetu nie ma. O czym my jeszcze zapomnieli. Garnki, nowe garnki trzeba kupić, no trudno, 50 funtów, ale niech tam, zobaczą jak państwo żyją. Aha, trzeba jeszcze tym z góry powiedzieć, żeby się nie wygadali, że to nie nasze mieszkanie, tylko wynajęte. I gdzie tu człowiek ma czas myśleć o jakichś dyrdymałach, o jakichś zmartwychwstaniach!
Przed Morrisonem pełno straganów, tu jakiś Jamajczyk sprzedaje wisiorki i koszulki z Marleyem, tam Polak białą kiełbasę i gołąbki, obok Hindus jakieś swoje potrawy. Polak – nie wiadomo dlaczego – smutny, jak cholera, a Hindus, nie wiadomo dlaczego wesoły jak cholera. Może Polak smutny, bo to Wielki Piątek, bo Mękę Pańską przeżywa? E, nie, chyba nie, Polak się martwi, bo przecież ktoś musi się martwić, a powodów nie brakuje: sąsiad ma lepszy samochód, dostał podwyżkę, ma ładniejszą żonę i jeszcze na dziwki go stać, dzieci ma mądrzejsze. A moja baba nie dość, że brzydka, to jeszcze ją ten durny łeb zaczyna boleć, kiedy kładziemy się do łóżka.
Tak sobie myślą rodaczki i rodacy w przeddzień świąt.
Co jeszcze daje się zauważyć w miejscach gdzie spotkać można liczną grupę Polaków? To, że obecnie najpopularniejszym polskim imieniem jest Nikola i Brajan. Mietka, Władka, Staszka, Heli, albo Czesi nie uświadczysz. W zeszłym roku w parku, zapytałem pewną młodą matkę Polkę, dlaczego nadała takie durne imię swojemu dziecku (Allan, a wołała go Allanek), czy to nie ma już polskich imion: Wiesław, Czesław, Jan? Matka Polka odrzekła, że to są imiona niemodne, że nie pasują do małych dzieci. Zauważyłem nieśmiało, że dzieci jednak dorastają, ale matka Polka miała taką minę, jakby w to nie wierzyła.
Tymczasem wkoło dużego straganu z warzywami i owocami zatrzymało się młode małżeństwo z trojgiem „brajanków” i „nikoli”, wiedziałem, że to Polacy, bo przeklinali po polsku. W nadziei, że usłyszę coś ciekawego podszedłem bliżej i włączyłem dyktafon w telefonie. Małżonka awanturowała się z małżonkiem o to, że zamiast korzeni chrzanu, kupił chrzan tarty, w słoiku. No i nagrałem coś takiego.
    W d…. sobie wsadź ten chrzan debilu!
     A powiedziałaś, powiedziałaś k…. , że nie ma być w słoiku?
    Powiedziałam ci, że w korzeniu, w ko – rze – niu! Co down jesteś, że nie rozumiesz?! Jak do ciebie trzeba mówić!? Dziecko by zrozumiało!
    Ja myślałem, że jak w słoiku….
    Co debilu, co myślałeś, co w słoiku, co myślałeś!? Ty myślisz w ogóle?! Chyba tym, co tam między nogami masz. Tym może myślisz.!
    A co, w słoiku, to nie w korzeniu!?
    Boże, k…. , co ten debil mówi!? Ty ciulasie nie wiesz jak wygląda chrzan w korzeniu, co rośnie na polu!?
    Na polu? Na jakim polu?
    Na srakim polu! Zejdź mi z oczu debilu! Idź spier…. do swojej mądrej mamusi. Na jakim polu, ha ha, on nie wie na jaki polu chrzan rośnie! Ja pier…. co za debil.
    No właśnie dlatego się pytam na jakim.
    A ja ci mówię: na srakim! Już wiesz na jakim? Na sra – kim! O, na taki właśnie rośnie.
    Ty jesteś pie….nięta, masz k… beret zryty na maksa.
    Weź mi k… szmaciarzu nie klnij przy dzieciach!
    Sama klnie, a do mnie mówi, że ja klnę.
    Mnie można klnąć ciulu, bo dzieci są moje!
    A moje nie?
    Twoje już nie. Bierz walizki i jeszcze dziś wypier… z domu.
    Jak tak, na same święta!?
    A co mam się męczyć z taki ch…. przez święta. Ja chcę mieć spokojne.
(słychać charknięcie i splunięcie)
    Nie charkaj mi tu chamie i nie pluj. Wracaj do swoich świń i tam charkaj!
    Nie mam świń!
    Ale miałeś!
    Miałem, ale nie mam!
    Spier…
    Marzenka, no co ty….
    Spier…
    No powiedz, gdzie te korzenie można kupić?
    W d….!
    No nie rób jaj!
    Spie……
Spór małżonków trwałby pewnie jeszcze dość długo, ale chyba właściciel straganu miał już dość tej hałaśliwej konwersacji, i chyba zawiadomił policję. Tak, czy owak, nadeszły dwie policjantki i uprzejmie, acz stanowczo kazały rodzince opuścić to miejsce. Skręcili na Horn Lane, szedłem jeszcze kawałek za nimi, ale nie odezwali się do siebie już ani słowem. Dzieci też był jakieś przygaszone, choć jeszcze przy straganie nie zwracały na rodziców uwagi, zajęte oglądaniem nowych zabawek i swoimi, dziecinnymi sprawami.
Przyznam, że na początku, chciało mi się z tych ludzi śmiać, później poczułem do nich złość. A teraz, całkiem zwyczajnie było mi ich żal. Okropne musi być ich życie, jeśli potrafią je sobie zatruwać, tak nieistotnymi sprawami. Czy to naprawdę takie ważne, czy chrzan jest w słoiku, czy w korzeniu? Przecież to ten sam chrzan, to nawet lepiej, że w słoiku, bo odpada tarcie, przyprawianie, sr….nie w banię itp.
W domu cisza, wszyscy wyjechali, Węgierka, Polacy, tylko ja jedyny przedstawiciel chrześcijańskiego świata, zostałem.
Było już nieźle po północy, a ja nie mogłem zasnąć. Próbowałem obejrzeć jakiś film, ale żaden mnie nie wciągał. Sięgnąłem po Dantego, żeby przypomnieć sobie „Boską Komedię”, której od dawna nie miałem w ręku, ale mój wzrok padł na „Przeznaczenie duszy” Michaela Newtona. Newton jest doktorem psychologii i psychoterapeutą. Leczy swoich pacjentów za pomocą hipnozy. Przy jej pomocy dokonuje regresji, chyba tak to się nazywa, ale nie chce mi się sprawdzać. Krótko mówiąc, podczas tej hipnozy, pacjenci przypominają sobie, kim byli w poprzednich wcieleniach i opowiadają, co się działo z nimi po śmierci. Trafiali do jakiegoś sympatycznego miejsca, w którym doświadczali różnych miłych rzeczy np. doznawali przypływu jakiejś tajemniczej dobrej energii, przebywali we wspaniałych, niezwykle kolorowych ogrodach, tańczyli, śpiewali, spotykali bliskich i znajomych i takie tam. Ja oczywiście nie wierzę w te opowieści, ale faktem jest, że opisy zgadzają się z tym, co przeżyłem podczas śmierci klinicznej, dawno, dawno temu. Rzeczywiście przechodziłem przez jakiś tunel, o ile pamiętam srebrzystoszary na końcu, którego jaśniało niesamowicie intensywne światło. Miałem wrażenie, że nigdy tam nie dotrę, bo jakaś niewidzialna siła ściągała mnie dół, choć było też coś, co z kolei pchało mnie górę. Wiem, że brzmi to paradoksalnie, ale tak właśnie było. Dotarłem w końcu do tego miejsca skąd biło owo niezwykle mocne, a jednocześnie łagodne, przyjazne światło. Ujrzałem niezwykle błękitne morze, zdumiewająco biały piasek, a nieco dalej las egzotycznych drzew, kwiaty i ptaki, wszystko o tak żywych, cudownych kolorach, że nie mogłem się napatrzeć. Z daleka dały się słyszeć jakieś śpiewy. To byli jacyś ludzie, wszyscy ubrani na biało, na ich czele szedł jakiś brodaty facet, który uśmiechnął się do mnie i pomachał ręką. Pozostali uczynili podobnie. Miałem wrażenie, że jest tam naprawdę cudownie, ale jednocześnie, niesamowicie nudno. Obudziłem się na sali pooperacyjnej kliniki neurochirugicznej w Jassach i wtedy dowiedziałem, że miałem wypadek. Kiedy już doszedłem do siebie, próbowałem rozmawiać na ten temat z profesorem Nicolae Oblu, bądź co bądź sławą światową w owych czasach, ale wyraźnie unikał odpowiedzi. Później czytałem w różnych książkach medycznych, że mózg wytwarza różne substancje obronne w chwili śmierci, by człowiek mógł łagodniej ją znieść, jednym słowem, że to takie miłe halucynacje. Ponadto przy urazach czaszki kłębią się w mózgu różne głupoty, bo nie pracuje on właściwie, no ale ja nie miałem uszkodzonego mózgu. Chociaż, kto wie? A jak się np. operującemu skalpel ześlizgnął i zjechał tam gdzie nie powinien? Albo pielęgniarce wypadła sztuczna szczęka i wpadła między zwoje? Ha? Aha, i co jeszcze wyczytałem u Newtona, to mianowicie, że duchy, to normalka, łażą sobie pomiędzy nami, jak same chcą. Rozejrzałem się po pokoju, nie zobaczyłem oczywiście nic, ale to wcale nie znaczy, że nie przybywa w nim całe stado duchów. Położyłem się nieruchomo, wstrzymałem oddech i usłyszałem skrzypnięcie krzesła stojącego przy biurku. Było bardzo wyraźne i powtórzyło się kilkakrotnie. „Pewnie niewygodnie duchowi i się wierci”. Nie powiem, że nie przeszły mnie jakieś ciarki. Leżałem jeszcze przez chwilę i nagle usłyszałem straszliwy przejmujący wrzask. Krew odpłynęła mi od głowy, zamarłem. Jednak to wszystko prawda! Po chwili jednak dotarło do mnie co było przyczyną tego zdarzenia. Leżąc na tapczanie i myśląc o duchach bawiłem się bezwiednie pilotem od telewizora, nacisnąłem jakiś przycisk, a że był to akurat program, w którym produkowała się jakaś śpiewaczka operowa…
Cdn.   

Janusz Młynarski

 

 

 

author-avatar

Przeczytaj również

Polka dostała się do jednej z najlepszych szkół muzycznych na świeciePolka dostała się do jednej z najlepszych szkół muzycznych na świecieW parku w Londynie znaleziono psa z odciętym łbem i kończynamiW parku w Londynie znaleziono psa z odciętym łbem i kończynamiLaburzyści chcą znacjonalizować kolej. By było taniejLaburzyści chcą znacjonalizować kolej. By było taniejZwiększony ruch na drogach i lotniskach – początek majowych wakacji zbiega się z KoningsdagZwiększony ruch na drogach i lotniskach – początek majowych wakacji zbiega się z KoningsdagJako 14-latka torturowała i zabiła starszą kobietę. Teraz wyszła z więzieniaJako 14-latka torturowała i zabiła starszą kobietę. Teraz wyszła z więzieniaPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu ręki
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj