Życie w UK

Rowerem po Londynie – igrasz ze śmiercią

Londyńscy rowerzyści, internauci i politycy jednoczą się w nawoływaniu do zmian w bezpieczeństwie na drogach. „Wyrzucić z miasta ciężarówki, zbudować ścieżki rowerowe” – to ich najważniejsze postulaty.

Rowerem po Londynie – igrasz ze śmiercią

 

Boris Johnson musiał nie być zachwycony takim czarnym PR-em. Oficjalne otwarcie nowej kampanii „London Cycle Safety Action”  zbiegło się w czasie z dwoma śmiertelnymi wypadkami na londyńskich drogach. Niedaleko London Bridge, potrącony przez ciężarówkę, zginął 31-letni student medycyny, Muhammad „Haris” Ahmed. – Młody, zdolny, jechał na wykłady. Byłby z niego cudowny doktor. Taka śmierć to skandal! Boris Johnson powinien wreszcie zacząć działać – pisali przyjaciele Muhammada na Twitterze i Facebook’u. Zaledwie 24 godziny wcześniej na skrzyżowaniu Lauriston i Victoria Park Road w południowym Hackney w podobny sposób życie straciła młoda kobieta, ceniona muzyk i działaczka charytatywna, Shivon Watson. Znów winowajcą był kierowca dużego pojazdu ciężarowego.
 
Giną jak muchy
 
Początek wiosny to w stolicy zdecydowanie czarny okres dla wielbicieli dwóch kółek. W połowie lutego londyńskie gazety rozpisywały się o kolejnym rowerzyście, który zginął na drodze. U zbiegu ulic Tower Bridge Road i Druid Street doszło wtedy do tragicznego wypadku. Pędzący na zajęcia 46-letni profesor studiów latynoskich, David Vilaseca, zderzył się z nadjeżdżającą z bocznej ulicy ciężarówką. Zginął na miejscu. Londyńscy cycliści i studenci z uczelni Royal Holloway, która jest częścią University of London, pospieszyli z kondolencjami. W miejscu wypadku, tuż obok policyjnej tablicy, przechodnie składali kwiaty i listy pożegnalne. – Rowerzyści na londyńskich ulicach giną jak muchy. Coś musi się zmienić – posypały się oskarżenia od społeczności internetowej

Boris, wsiadaj na rower!
 
Najwięcej słów krytyki zebrał zapalony rowerzysta i burmistrz Londynu, Boris Johnson. Dostało mu się zwłaszcza za ubiegłoroczne zamknięcie wydziału Commercial Vehicle Education Unit w Metropolitan Police, który zajmował się regulacją i bezpieczeństwem ciężarówek. Johnson obciął też budżet na bezpieczeństwo drogowe o 10 milionów funtów. – To nie były dobre decyzje. Na spadek liczby tragicznych wypadków trzeba sobie zapracować. Inwestycje w treningi oraz poprawę jakości dróg i ścieżek rowerowych wymagają nakładu pieniędzy – komentuje Jenny Jones, znana polityk partii zielonych, która sprawowała kilka lat temu funkcję burmistrza Londynu i była „ambasadorką bezpiecznych dróg” za kadencji Kena Livingstona. – Wszyscy Londyńczycy czują teraz mieszaninę smutku i złości w związku z ostatnimi wypadkami – dodaje była pani burmistrz z goryczą. Niektórzy krytycy jasnowłosego polityka Torysów nie owijają za to w bawełnę. – Boris, wsiadaj na rower i zobacz, jak się jeździ po Londynie! Życzę (nie)powodzenia – pisze bloggerka Kate, zajmująca się ekologią.
Najważniejsze postulaty rowerzystów to zabronienie ciężarówkom wjazdu do centrum miasta i poruszania się po nich w godzinach szczytu. Kolejny ważny punkt na liście – rozwinięcie sieci ścieżek rowerowych, których liczba, jak na dużą europejską stolicę, jest w Londynie bardzo niska. – Po trzecie, kierowcy ciężarówek powinni przechodzić regularne testy. Wielu z nich jeździ rutynowo, nie myśli o innych uczestnikach ruchu. A część to obcokrajowcy, którym myli się brytyjski i kontynetalny system drogowy – twierdzi Kate.
 
Myśl: rowerzysta
 
Transport for London, największa samorządowa organizacja zajmująca się londyńską komunikacją, właśnie na marzec wybrała launch swojej kampanii bezpieczeństwa. Na cały projekt „London Cycle Safety Action” oraz „THINK!” – akcję uczulającą kierowców na obecnych na drogach rowerzystów i motocyklistów, wydano kilka milionów funtów. Inaugurując tę akcję Paul Clark, minister ds. bezpieczeństwa na drogach potwierdził, że mimo iż motocykliści i rowerzyści to tylko 1 proc. wszystkich uczestników ruchu drogowego, stanowią aż 19 proc. wszystkich ofiar. W 2008 na brytyjskich drogach wypadkom uległo ponad 2,5 tys. rowerzystów oraz 6 tys. motocyklistów. Badania, które zamówił urząd miasta wskazują jednak, że kierowcy bardziej uważają na ulicach, jeśli sami znają kogoś, kto po mieście podróżuje dwuśladem. To dlatego na ulice Londynu już w marcu wyjechało kilkunastu motocyklistów z neonowymi odznakami przyczepionymi do pojazdów. Znajduje się na nich imię prowadzącego i jakaś personalna informacja: „wesołek”, „wstydliwiec”, czy „fajna babka”. To ma zasugerować kierowcom, że pod kaskiem kryje się konkretny człowiek. – Namawiam londyńczyków, którzy jeżdżą samochodami, żeby zaczęli myśleć o rowerzystach i motocyklistach tak, jakby byli to ich przyjaciele – dodaje Ben Plowden z TfL, jeden z inauguratorów akcji.

Aleksandra Kaniewska

 

author-avatar

Przeczytaj również

Polka dostała się do jednej z najlepszych szkół muzycznych na świeciePolka dostała się do jednej z najlepszych szkół muzycznych na świecieW parku w Londynie znaleziono psa z odciętym łbem i kończynamiW parku w Londynie znaleziono psa z odciętym łbem i kończynamiLaburzyści chcą znacjonalizować kolej. By było taniejLaburzyści chcą znacjonalizować kolej. By było taniejZwiększony ruch na drogach i lotniskach – początek majowych wakacji zbiega się z KoningsdagZwiększony ruch na drogach i lotniskach – początek majowych wakacji zbiega się z KoningsdagJako 14-latka torturowała i zabiła starszą kobietę. Teraz wyszła z więzieniaJako 14-latka torturowała i zabiła starszą kobietę. Teraz wyszła z więzieniaPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu ręki
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj