Życie w UK
Rodzice nie będą karani grzywnami, jeśli ich dzieci nie wrócą do szkół od września
Dyrektorzy angielskich szkół narzekają na brak jasnych wytycznych dotyczących środków bezpieczeństwa w placówkach edukacyjnych w dobie pandemii. Czy nauczyciele lub uczniowie mogą nosić maseczki ochronne w szkołach w Anglii?
"Oficjalne rządowe wytyczne milczą na temat tego, co szkoły powinny zrobić, jeśli personel lub uczniowie chcą nosić zakrycia twarzy" – komentował dla BBC Geoff Barton ze związku dyrektorów Association of School and College Leaders (ASCL). Ostatnio, rzecznik Downing Street 10 wykluczył jakiekolwiek zmiany w rządowych wytycznych dotyczących obowiązku noszenia maseczek w szkołach. Rząd argumentuje, że zakrywanie twarze może utrudniać komunikację między uczniami, a nauczycielami. Przypomnijmy, w mocy nadal pozostają wytyczne wprowadzone na początku lipca, gdy Public Health England oświadczyło, iż nie zaleca się zakrywania ust i nosa w placówkach szkolnych.
Tymczasem w Szkocji, w szkołach średnich, na korytarzach i częściach wspólnych stosowane będą osłony twarzy. Pierwsza minister Nicola Sturgeon zdecydowała się na taki ruch w odpowiedzi na nowe wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia.
Rząd nadal nie rekomenduje zakrywania twarzy w angielskich szkołach
Dyrektor Barton zwraca uwagę, że rządowe wytyczne pozostają niejasne i przytacza konkretny przykład. Czy szkoły w Anglii mogą mieć pewną elastyczność pozwalającą na dopuszczenie maseczek, gdyby były wymagane przez nauczycieli lub rodziców uczniów jako dodatkowy środek bezpieczeństwa? Gdzie, w jakich miejscach w szkole mogłyby być postrzegane jako skuteczne, dodatkowe zabezpieczenie? Te kwestie pozostają bez odpowiedzi. Zaznaczmy, że ASCL ponad miesiąc temu zwróciło się do rządu w kwestii dalszych wytycznych dotyczących noszenia masek. "Byłoby bardzo pomocne, gdyby rząd mógł udzielić więcej porad w tych złożonych kwestiach" – dodawał Barton. "Ale do tego nie doszło" – podsumował.
Dodajmy, że dyrektorzy szkół w Anglii napisali list do ministra edukacji Gavina Williamsona, w którym oskarżają rząd o to, że w czasie pandemii kompletnie nie wsłuchano się w potrzeby społeczności szkolnej.
Dyrektorzy szkół narzekają na mało konkretne wytyczne brytyjskich władz
Dyrektorzy angielskich szkół podjęli również decyzję w innej sprawie – zdecydowali się nie karać rodziców za nieobecność dzieci w pierwszym tygodniu nauki. Premier Boris Johnsona, który mocno naciska na powrót uczniów do szkół zwracał uwagę, aby grzywny były stosowane jako "ostateczność". Uderzenie rodziców po kieszeni miałoby ich zmotywować do przyprowadzenia swoich pociech do szkół.
Nauczyciele widzą to jednak zupełnie inaczej!
Według pracowników sektora edukacji zrzeszonych w związku National Association of Head Teachers grzywny przyniosłvy efekt przeciwny do zamierzonego. "Samo mówienie o karaniu grzywnami jest teraz zupełnie niepotrzebne" – komentował dla "The Daily Telegraph" Paul Whiteman z NAHT, który zwracał uwagę, że o wiele bardziej motywujące do podjęcia odpowiednich działań będzie nie zmuszanie i karanie, ale współpraca.