Raport budzący grozę – liczba aktów terroru w Europie wzrosła o 650%! Najgorzej jest w UK…

Według specjalistów z Instytut dla Ekonomii i Pokoju z Uniwersytetu Maryland, którzy rokrocznie przygotowują Światowy Indeks Terroryzmu (Global Terrorism Index) świat w 2015 był nieco bardziej bezpiecznym miejscem, niż rok wcześniej.

Shutterstock_361591325

Statystyki, które dotyczą w sumie 162 krajów wskazują, że liczba ofiar, które poniosły śmierć w wyniku działań prowadzonych przez terrorystów, zmniejszyła się o 10 procent. Wynika to głównie z sytuacji w Nigerii i Iraku, gdzie odnotowano mniej aktów terroru, za które odpowiedzialni są islamscy dżihadyści.

Tunezyjska komórka rekrutująca żony dla dżihadystów – rozbita

Według wyliczeń zawartych w GTI w sumie w zamachach terrorystycznych zginęło 29 tys. osób. Zdecydowana większość (aż 72 procent) zgonów miało miejsce nie na naszym kontynencie, ale we wspomnianej Nigerii, Afganistanie, Iraku, Pakistanie i Syrii. To właśnie tam ryzyko zamachu było i wciąż jest największe.

Niestety, z punktu widzenie mieszkańca Europy jest to niewielkie pocieszenia. W krajach szeroko rozumianego "Zachodu" (a mowa tu o państwach zrzeszonych w OECD) liczba zamachów wzrosła o oszałamiające 650 procent! W 2014 zginęło jedynie 18 osób, a rok później – aż 313! W sumie aż w 21 krajach doszło do ataków, a te najkrwawsze miały miejsce w Belgii i Francji. Ich autorami byli radykalni muzułmanie. Najniebezpieczniej było jednak na wschodzie kontynentu, a więc na Ukrainie i w Rosji. Wielka Brytania zajmuje 28. pozycję na liście krajów najbardziej dotkniętych przez terroryzm. To najwyższa pozycja wśród krajów, które można uznać za bogate i rozwinięte.

Nowa twarz ISIS – następca Jihadi Johna. Tak samo brutalny i bezwględny

Najwięcej na sumieniu ma tzw. Państwo Islamskie. Jego ataki miały miejsce w 252 miastach, a ich ofiarami padło aż 6141 osób. "Z jednej strony zmniejszenie ogólnej liczby ofiar jest pozytywnym zjawiskiem, ale narastająca intensyfikacja terroryzmu w niektórych krajach i jego rozlanie się na nowe, jest powodem do poważnych obaw" – komentował Steve Killelea, szef Instytutu dla Ekonomii i Pokoju.