Styl życia
Przegrał ze swoim idolem
Porażka w Madrycie była tylko wypadkiem przy pracy Jerzego Janowicza. Najlepszy polski tenisista udowodnił w Rzymie, że ma wszystko, co potrzebne jest, aby wygrywać z najlepszymi.
Wygrywając z trzeciej rundzie z Jo-Wilfriedem Tsongą, a w 1/8 finału z Richardem Gasquetem, odpowiednio 8. i 9. rakietą rankingu ATP, „Jerzyk” pokazał kawał dobrego tenisa. Bronią naszego asa jest serwis – jeśli tylko znajdzie swój rytm, to nie mam na niego mocnych. To, co działo się z dwójką Francuzów niestety nie podziałało na Rogera Federera. Jeden z najwybitniejszych współczesnych tenisistów, turniejowa „dwójka”, a prywatnie idol polskiego tenisisty okazał się zbyt mocny. Póki tylko miał siły, póty walczył jak lew. Jednak w tie-breaku Janowiczowi zaczęło brakować sił i zaczął popełniać proste błędy. Wygrał spokój i doświadczenie, a spotkanie skończyło się wynikiem 4:6, 6:7 (2-7).