Pawlik Morozow nowym idolem „Berniego”?

Latka lecą, a im bliżej setki, tym bardziej jest w stanie mnie zadziwić mój niekwestionowany pupil w elitarnej zabawie najszybszymi bolidami wyścigowymi, znanej w każdym chyba zakątku globu pod szyldem Formuły 1. Mowa oczywiście o Bernim Ecclestone.

To zadziwiające, że osobnik o tak skromniutkim wzroście może przez lata tak skutecznie trząść jedną z bezsprzecznie najbardziej okazałych dziedzin sportowej rywalizacji. Może to jakaś recepta na kompleksy, u podłożu których może leżeć właśnie te nieszczęsne 159 centymetrów?
 
Na chwile odłóżmy jednak miarkę i zajmijmy się fascynacjami Berniego, które – trzeba oddać sprawiedliwość – do banalnych nie sposób zakwalifikować. Admiratorom geniuszu Berniego nie tak dawno zrzedła mina, gdy z lektury wywiadu, jakiego udzielił brytyjskiemu dziennikowi „The Times”, dowiedzieli się o szczerym podziwie dla osoby… Adolfa Hitlera. Tego ostatniego, a zwłaszcza jego dokonań nie trzeba chyba specjalnie nikomu przybliżać. Berniego ponoć najbardziej urzekła w gefrajtrze rodem z Austrii  zdolność do „konkretnego załatwiania spraw”.

Fakt, jeszcze dziś, choć od ostatniej konkretnie załatwionej przez kanclerza Rzeszy upłynęło kilka dekad, to na naszym Starym Kontynencie można jeszcze dziś natknąć się na namacalne dowody jego organizacyjnych „talentów”. Mam jednak powody przypuszczać, że postać Hitlera jest bliska Ecclestone z jeszcze jednego powodu: mierzył on zaledwie kilka centymetrów wzrostu więcej niż Brytyjczyk…

Uprzejmie donoszę za pół bańki

Sporo przemawia za tym, iż Bernie ma nowego idola. Zdaje się nim być Pawlik Morozow. Tak, ten który zasłynął zadenuncjowaniem do stalinowskich władz grupy spiskowców, wśród których znajdował się jego ojciec. Na poły mityczny pionier ze wsi Gierasimówka był bohaterem ówczesnej sowieckiej propagandy. Co może łączyć małego donosiciela z niewielkim guru Formuły 1? Upodobanie do konkretnego załatwiania spraw przy zastosowaniu donosów.
  

Bernie wpadł na genialny, acz mocno kontrowersyjny koncept. Proponuje honorarium w wysokości 500 000 (słownie: pół miliona) dolarów dla każdego, kto życzliwie doniesie o odstępstwie od przyjętych reguł we własnym zespole. Mówiąc wprost – spora kasa czeka na tego, kto zakapuje o regulaminowych przekrętach w swoim miejscu zatrudnienia.
  

– Tylko ludzie wewnątrz danego teamu wiedzą doskonale, co się dzieje i czy są łamane jakieś zasady. Myślę, że zachęta w wysokości 500 tys. dolarów sprawi, że wiele rzeczy wyjdzie na jaw – wyznał otwarcie Ecclestone w wywiadzie dla brytyjskiego tabloidu „Daily Express”. Teraz wystarczy cierpliwie poczekać na pierwszego „laureata” tej swoistej nagrody im. Pawlika Morozowa, jak można by ją nazwać.

Jeśli pomysł ten zyska uznanie szefa „królewskiej” klasy wyścigowej, to służę numerem konta dla ułatwienia uiszczenia stosownego honorarium. Nie musi to być aż pół bańki zielonych. Chociaż… Swoją drogą to nie za bardzo zaszokował mnie pomysł zrodzony w głowie Ecclestone. Jakby nie było, jest od rdzennym Brytyjczykiem. Kilka lat spędzonych na tej Wyspie dostarczyło sporo dowodów na to, że jej mieszkańcy nie mają większych skrupułów przed życzliwym informowaniem przełożonych o najdrobniejszych nawet wykroczeniach popełnionych przez kolegów. Cóż, co kraj to obyczaj…

Dobra, teraz szczerze. Czepiam się Berniego ze zwykłej ludzkiej zazdrości. Nie, nie chodzi wcale o spora kasę, którą ma on do swej dyspozycji. Żadne takie! Biskie obcowanie z jednym z najbardziej materialnych społeczeństw jeszcze nie zdołało dokonać spustoszeń w hierarchii wartości, której staram się trzymać silniej niż skrajnie upojony trunkami wyskokowymi w kontakcie z płotem.

W pogoni za rekordami

Zaimponowało mi rekordowe osiągniecie w zakresie rwania dużo młodszych lasek. Liczący sobie 82 lata Bernie niedawno, w luksusowym kurorcie w Gstaad, powiedział sakramentalne „yes” wybrance swego serca – Fabianie Flosi, która na tym świecie pojawiła się przed 35 laty. Nawet ignorant w zakresie matematyki bez trudu wyliczy, że pannę młodą od pana – hm… – młodego dzieli bagatela 46 lat! Jego fascynacja, czyli Adolf H. przewyższał wiekiem Ewę Braun raptem o 23 lata.

Przy Bernim bledną też „osiągnięcia” Ala Pacino (39 lat młodsza partnerka), Ronnie Woodsa ze Stonsów (31 lat), naszego Kazimierza Marcinkiewicza (30 lat).  Ma jeszcze pole do popisu, bo daleko mu do niedawno zmarłego Andrzeja Łapickiego, który potrafił uwieść kobietę o życiowym stażu skromniejszym aż o 60 lat.

Ecclestone zdaje się uwielbiać dysproporcje popadające w skrajność. Jego poprzednia ślubna, Slavica była od niego młodsza o 28 wiosen, ale za to wyższa o 30 centymetrów. Pochodząca z Chorwacji ex-modelka na okoliczność rozwodu stałą się bogatsza o miliard funtów, jakby nie patrzeć na biednego nie trafiło. Bernie pozbył się ich w ciągu zaledwie… niespełna minuty, bo ponoć tyle trwała sprawa wieńcząca związek. Czyżby szefowi F1 aż tak spieszyło się do nowego stadła…?

Nawet nie śmiem pomyśleć, że Fabiana zdecydowała się na mariaż w luksusowej rezydencji Berniego tylko dlatego, że jej wartość (rezydencji znaczy nie Fabiany!) szacuje się na coś około 23 milionów funtów. Ostatecznie robiące oszałamiającą karierę niebieskie tabletki ponoć potrafią skutecznie zniwelować nawet najbardziej drastyczne rozbieżności w metrykach urodzin oblubieńców. 
 
Jerzy Kraśnicki