Praca i finanse
Paliwa tanieją na giełdach, ale nie na stacjach. Minister domaga się wyjaśnień
Firmy paliwowe i właściciele sieci stacji benzynowych są naciskane przez rząd, żeby obniżyły ceny paliw i podzieliły się zyskami ze spadających cen ropy naftowej z kierowcami. Sekretarz skarbu Danny Alexander domaga się jasnego stanowiska ze strony firm, że robią wszystko, żeby obniżyć cenę benzyny dla końcowego użytkownika.
Za sprawą konfliktu z Rosją, osłabionego światowego popytu i rosnącego wydobycia ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych cena tego surowca od kilku miesięcy regularnie spada, osiągając w tym tygodniu po raz kolejny najniższy wynik od 4 lat. Obecnie baryłka ropy Brent kosztuje 82 dolarów, podczas gdy w czerwcu kosztowała 114 dolarów. Nie przekłada się to jednak w wystarczającym stopniu na cenę paliw na stacjach benzynowych.
„Szczególnie w obecnych okolicznościach ekonomicznych ludzie mogą słusznie być zdenerwowani, że ceny paliw nie spadają tak mocno jak wynikałoby to z ceny surowca na światowych giełdach” – powiedział minister na spotkaniu w Aberdeen. Alexander dodał, że jest to mechanizm „rakiety i piórka”. Gdy ceny ropy rosną, wtedy automatycznie klienci odczuwają to tankując codziennie paliwo do swoich samochodów, ale gdy surowiec kosztuje mniej, konsumenci muszą czekać na efekty znacznie dłużej.
Minister z ramienia Liberalnych Demokratów podkreślił, że w poprzednich latach brytyjski rząd robił wiele, żeby pomóc sektorowi naftowemu z powodu rosnących cen. „Teraz gdy ceny pikują, firmy paliwowe muszą zrobić wszystko, żeby pomoc konsumentom” – stwierdził Alexander.