Życie w UK
Pakistańczyk skatowany w Warszawie! Za kolor skóry…
W Polsce dochodzi do coraz częstszych aktów przemocy względem cudzoziemców – zwłaszcza tych o śniadej cerze. Przyczynę tego należy upatrywać w postępującym w Europie kryzysie imigracyjnym i w szerzeniu na naszym rodzimym podwórku rasistowskich i ksenofobicznych haseł. Ofiarą spirali nienawiści stał się właśnie Bogu ducha winny Pakistańczyk.
31-letni Umer Hayat został w sobotę w nocy dosłownie skatowany w Parku Mirowskim w Warszawie. Pakistańczyk wracał wraz z kolegą (Polakiem) z imprezy, gdy zaczepiła go grupa agresywnych młodych ludzi. Żaden z mężczyzn nie zainteresował się towarzyszącym Hayatowi Polakiem, który w trakcie całego zdarzenia nie został nawet draśnięty.
Pobity przez Polaków profesor bronił w sądzie polskiej społeczności
Pakistańczyk był bity dobrych kilka minut, i to na oczach swojego kompletnie bezradnego kolegi. W napaści brało udział trzech mężczyzn, a z boku całe zdarzenie spokojnie obserwowała towarzysząca im dziewczyna. Agresorzy bili Umera gdzie popadnie, choć najgorszych obrażeń Pakistańczyk doznał na twarzy.
Został brutalnie pobity, bo przeszedł z islamu na chrześcijaństwo. Uratowali go Polacy!
Po pierwszej serii katowania Hayat próbował uciec z kolegą z parku, ale zanim im się to udało, mężczyźni postanowili zaatakować Pakistańczyka raz jeszcze. Umer dostał w twarz – z biegu i z całej pięści, a później, już leżąc na ziemi, został ponownie skopany.
W wyniku pobicia Pakistańczyk ma przetrącony nos, szczękę i zbite kolano. Jednak biorąc pod uwagę skalę przemocy, Umer i tak może mówić o dużym szczęściu, bo pobicie mogło się dla niego skończyć znacznie gorzej. Choćby tak jak rok wcześniej, gdy uderzony butelką w tył głowy stracił przytomność.
Anglik porwał i pobił dziecko w Krakowie
Pakistańczyk powiedział dziennikarzom „Metro Warszawa”, że sprawę zaraz po zdarzeniu zgłosił na policję, ale że od dyżurujących policjantów usłyszał, że sprawców pewnie i tak nie da się ująć.
Rzecznik prasowy Komendy Rejonowej Policji przy ulicy Wilczej w Warszawie zaprzeczył, jakoby na komendzie miały paść takie słowa, ale nieprzychylność policjantów nikogo by pewnie w tej sytuacji nie zdziwiła…