Życie w UK
Londyńczycy nie chcą Wioski Demokracji
Mieszkańcy Londynu poparli burmistrza Borisa Johnsona w jego staraniach o usunięcie antywojennego koczowiska zwanego Wioską Demokracji sprzed placu na wprost parlamentu.
O usunięcie obozowiska, w którym pojawiły się namioty, transparenty, wiatrak, a nawet łódka, zabiega na drodze sądowej burmistrz Boris Johnson.
Brytyjka urodzi wnuka Bin Ladena >>
W apelu wystosowanym w środę mieszkańcy „Wioski Demokracji” zaapelowali, by traktować ich poważnie. Stwierdzili, iż protestują przeciwko wojnie w Afganistanie i ofiarom wśród ludności cywilnej. Zaprzeczyli, by byli “pijakami, narkomanami, obibokami i awanturnikami poszukującymi okazji do bijatyki”, choć przyznali, iż ich zachowanie nie zawsze odpowiadało przyjętym normom. Koczowisko w reprezentatywnym miejscu przed budynkiem parlamentu wyrosło w maju. Przedtem od dziewięciu lat na placu koczował tylko jeden przeciwnik wojny z Irakiem i Afganistanem – Brian Haw, który jest tam do dziś. Próby usunięcia go nie powiodły się z powodów formalno-prawnych. W ubiegłym tygodniu władze miejskie uzyskały sądowy nakaz opuszczenia placu przez koczowników, ale jego wykonanie zostało wstrzymane, by dać im możliwość odwołania się do sądu. Obozowicze zapowiedzieli, że w przypadku próby usunięcia ich siłą stawią opór.