Życie w UK
List do mamósi
Podejrzewam Cię, Drogi Czytelniku, że skoro widzisz mnie w tej rubryce regularnie co tydzień, to zapewne myślisz sobie, że piszę swe artykuły RÓWNIE regularnie. Nic podobnego!
Ludzie pióra (a obecnie klawiatury) piszą często „do szuflady”, by po jakimś czasie – nierzadko wręcz po latach – sięgnąć do starego tekstu. Dziś jednak pojadę po bandzie na maksa, gdyż wyciągam tekst napisany w wieku lat… siedmiu. Aczkolwiek nie robię tego bez specjalnego powodu – chciałbym go bowiem zadedykować wszystkim mamom, mamusiom, mamciom, a nawet macochom, by te – gdy otrzymają od swej pociechy jakiś prezencik na swoje święto – mogły roześmiać się tak szczerze jak moja własna mamcia, czytając mój do niej, ten oto list:
„Kochana Mamósiu, dziękuję za telegram w dniu urodzin. Miałę tu durzo gości i miałę siedem świeczek a zrobiła mi ten torcik Danusia. Dostałę na urodziny od taty pistolet pneumatyczny a od Danusi dwie paczki landrynek i czekoladę. Mamósiu, siedziałę przy stole i się bardzo upiłę winkiem które kupił tatuś. Zbyszek się śmiał że mi podmienili kompocik a ja głupi i go wypiłę. Mamósiu mi wyleciał ząp ale nie bolał. Ja wstałę z łuszka a tata szedł przy lustsze a ja tacie powiedziałę widzisz tata ząp mi wyleciał i jedną ręką pokazywałę na dziurę a w drugiej trzymałę ząp.
A tata się zaśmiał hi, hi, hi. A teraz mamusiu o przeczkolu. Ja siedziałę przy stole i mówiłę do jednego dziecka potem do drugiego dziecka i powiedziałę do pierwszego dziecka popatrz ząp mi wyleciał a potem do drugiego dziecka powiedziałę patrz ząp mi wyleciał. Przyjechał Zbyszek i Zbyszek mnie zawołał pokarz tego zęba i Zbyszkowi się chciało śmiać hi, hi, hi, bo zobaczył tego zęba. I mamósiu niedługo mi wyleci ten ząp nie pierwszy tylko drugi bo się rusza. I małoco mnie tata nie wtrafił kulą w plecy z pistoletu ale mu nie dałę rzadnej landrynki a tylko Danusi i Zbyszkowi.
Mamósiu jusz kończę pisać o moich przygodach w przeczkolu i z urodzinami i z ząpkiem. Mamósiu czekam twojego przyjazdu. Chociaż nas będzie więcej w rodzinie. Mamósiu dobrze wypoczywaj i szypko wracaj do domu bo tęsknię trochę. Jest mi dobrze z tobą ale bez ciebie terz to się nie martw.
Tatuś mi trochę dyktował ale niedurzo tylko te pozdrowienia. Jacuś”. A gdy mamusia wróciła z wczasów, dostała liścik nr 2 tej oto treści: „Panie Gwiazdorze,ja bym bardzo prosił o czołg na baterie, ten po 280 zł. Jest w domu towarowym na Słowackiego”. No, to się dopiero nazywa dyskretna podpowiedź „niezorientowanemu” na rynku zabawek Mikołajowi… A czołg oczywiście był, więc jak tó nie kohać swoih mamóś?
Jacek Wąsowicz