Życie w UK

Kup Brytyjczyku ciepłe walonki

To, że idzie zima, wiemy m.in. po zwijającej się do snu przyrodzie. Jednak równie dobrze wiemy, że ocenianie temperatury po ubiorze brytyjskich przechodniów może być nie tylko złudne, ale i zgubne.

Kup Brytyjczyku ciepłe walonki

No bo wyglądasz, Drogi Czytelniku, przez emigracyjne okno: pani z lewej maszeruje w letniej bluzeczce i klapkach (na obowiązkowo bosych stopach), a pan z prawej leci w krótkim rękawku i szortach. Zawierzasz więc tej scenerii i… brrr! Lecz nasze zdumienie ustąpi politowaniu, gdy usłyszymy tłumaczenie grupek roznegliżowanych Brytyjczyków: „nie zabieramy ze sobą kurtek, bo w pubach nie ma szatni“ albo że „i tak ukradną“, ewentualnie „my tylko tak na chwilę“. Przecież od takiego chodzenia nie można NIE zachorować – łapiemy się za głowę i wciskamy nań ciepłą uszankę. A propos „zachorować“: czy ktoś na Wyspach zna w ogóle takie pojęcie? Nieustraszone córy i synowie Albionu, jakby nigdy nic, maszerują do pracy z gołymi łydkami, cieknącym nosem i ewidentną misją roznoszenia wirusa w miejscu pracy. Poza tym, jak tu w ogóle chorować, skoro typowa wizyta u Dżi-Pi zaczyna się od „zbadania“ delikwenta z odległości 4 metrów, a niezmiennie kończy na przepisaniu paracetamolu? Dochodzimy więc do wniosku, że Tutejsi – tak jak pozbawieni kubków smakowych – muszą być też pozbawieni receptorów zimna. Jakaś niedorobiona ta ich nacja czy co?
Dlatego też, zamiast tropikalnych klapek, my – wyspiarska emigracja – o niebo preferujemy ciepły szal. Albo, mówiąc językiem hodowlanym, od zimnego chowu wolimy chów inkubatorowy. Nasze pisklęta są pod stałą ochroną teamu „Matka-Polka-kierowca plus teściowa-pilot“, który – wołając zgodnym chórem „Jeszcze się przeziębi!“ lub „A jak go owieje?“ – opatula malca kolejną warstwą w tempie godnym teamu Kubicy. W efekcie, brytyjski bobas fika nieznośnie gołymi nóziami, zaś jego polski odpowiednik jest przykładnym, grzecznym dzieckiem. A grzecznym, bo jak tu fikać w wielowarstwowej zbroi ala „cebula“? Troskliwość polskiej mamuśki nie skończy się jednak na wieku dziecięcym, o nie! Pamiętam jak rodzona mojego znajomego, na jego pierwszą zimę w UK, posłała mu grube walonki. Kurierem. „Bo w Zamościu śniegiem sypnęło“.
Poza tym, niczym przykładny patriota, rodak-tułacz woli polskiego lekarza: przecież „zachorował poważnie – musi dostać antybiotyk; bez niego ani rusz!“ albo „przyszło choróbsko – spytam Goździkową co wzięła; może mi też pomoże…?“. Nie bez kozery, polską telewizję w jej najlepszym antenowym czasie okupują reklamy wszelkiego rodzaju medykamentów na niezliczone polskie przypadłości, a przeciętnie chory Polak staje się mleczną krową zacierającego ręce przemysłu farmaceutycznego. A ten zaciera ręce tym bardziej, bo leczy nie przyczyny, a objawy. „See you przy następnym bólu gardła“ – śmieje się nam prosto w nos, zresztą znów zatkanym. Tak więc, suma sumarum, czy lepsze jest mieć, Drogi Pacjencie, klapki na nogach czy na oczach?
 

Jacek Wąsowicz

author-avatar

Przeczytaj również

Polka dostała się do jednej z najlepszych szkół muzycznych na świeciePolka dostała się do jednej z najlepszych szkół muzycznych na świecieW parku w Londynie znaleziono psa z odciętym łbem i kończynamiW parku w Londynie znaleziono psa z odciętym łbem i kończynamiLaburzyści chcą znacjonalizować kolej. By było taniejLaburzyści chcą znacjonalizować kolej. By było taniejZwiększony ruch na drogach i lotniskach – początek majowych wakacji zbiega się z KoningsdagZwiększony ruch na drogach i lotniskach – początek majowych wakacji zbiega się z KoningsdagJako 14-latka torturowała i zabiła starszą kobietę. Teraz wyszła z więzieniaJako 14-latka torturowała i zabiła starszą kobietę. Teraz wyszła z więzieniaPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu ręki
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj