Życie w UK
Kononowicz na prezydenta, Breivik na wariata
W dzisiejszym świecie pomylonych wartości, czasami lepiej być mordercą niż mieć odmienny światopogląd. Jeśli ktoś ma co do tego jeszcze jakieś wątpliwości, niech przyjrzy się procesowi Breivika i wychwyci z niego głębszy przekaz.
Proces Breivika to już historia; teraz czekamy na wyrok. I ja dzisiaj właśnie w tej sprawie. Podstawową kwestią jest czy sąd uzna tego zamachowca i mordercę za poczytalnego czy nie. Jeśli tak, facet trafi do więzienia na max 21 lat. Jeśli nie – trafi do psychiatryka na dożywocie.
Co jednak ciekawe, 35 z 37 badających go lekarzy nie stwierdziło u niego żadnych psychicznych zaburzeń. Mało tego – sam Breivik wyraźnie i wielokrotnie twierdził, że ochrona przed wielokulturowością to nie jego schiza, a przemyślana wizja. Wizja, wynikająca z jego osobistego, bardzo głębokiego przekonania.
Wychodzi więc na to, że mogą leczyć Breivika z jego …światopoglądu. Jak nic, przywodzi to na myśl Średniowiecze i Wielką Inkwizycję, „leczącą” innowierców z ich pogańskich wierzeń. Owszem, facet zabił wielu ludzi, lecz czy zło zawsze trzeba tłumaczyć chorobą? Co więc np. z Oświęcimiem?
Pojawiają tu się również pytania natury moralnej: wiemy, że np. w Stanach facet dostałby krzesło, a w Chinach jego proces trwałby tak długo, jak skrzykuje się pluton egzekucyjny.
Czy to jednak znaczy, że tam prawo jest lepsze, a w Norwegii gorsze? Czy aby nie rysujemy tym sposobem zbyt cienkiej linii między chorobą psychiczną, a aspołeczną ideologią…? Poza tym, jak określamy, kto jest czubkiem, a kto „tylko” zwyrodnialcem?
Nikt normalny nie zabija ludzi; to oczywiste. Mimo to, nie wierzę w chorobę psychiczną Breivika. Jeśli jednak już o niej orzekną, ciekaw jestem jak będą go leczyć z jego chęci obrony swej ojczyzny przed wielokulturowością. Pewnie na dobry początek nafaszerują gościa jakimiś pigułkami “na uspokojenie”.
O ile znam rynek farmaceutyczny, jeszcze nie wynaleziono pigułki na zmianę światopoglądu, lecz jeśli już nad taką pracują, już dziś zastrzegam sobie prawa autorskie do nazw tych nowatorskich leków, np.: maść “Antyrasistol” do wcierania w mózg, “NovoPoglądorex” w kropelkach, ziółka “Światozmienina” albo “Przekonanium” w czopkach.
A tak na poważnie, czy wolno tak beztrosko mieszać aspołeczność z psychicznością?Spójrzmy na ten problem praktycznie: co by było, gdyby jakiś brytyjski Breivik wpadł z kałachem nie na Utoyę, a np. na Ealing w Londynie i położył trupem kilkudziesięciu naszych rodaków?
Daję głowę, że zostałby okrzyknięty i mordercą, i psycholem. OK, nie mylmy jednak pojęcia “psychol” z osobą niepoczytalną! Ostatecznie, chodzi przecież o odizolowanie takich osobników od reszty społeczeństwa jako śmiertelne zagrożenie, a nie doszukiwanie się w ich (bądź co bądź chorej) ideologii, choroby wymagającej medycznego antidotum.
Wracając zaś do dywagacji pt. “Co lepsze: ciupa czy Tworki?”… Jeśli ogłoszą Breivika „normalnym” i osadzą w więzieniu, nie trzeba być prorokiem, by przewidzieć, że po odsiedzeniu swego, facet wyjdzie i znów „oczyści” swoją ojczyznę z niepożądanych obcokrajowców. Bo czy ktoś da wiarę, że po tym czasie za kratkami chłop zrozumie swoją „winę”? Może znajdą się tacy naiwni, lecz Breivik nie głupi.
Jacek Wąsowicz