Kolejny strajk w obronie wyrzuconego pijanego motorniczego zdezorganizuje Londyn

Drugi strajk w obronie wyrzuconego z pracy kolegi, który nie przeszedł dwóch badań alkomatem przed podjęciem pracy, jednak się odbędzie. Tak wynika z głosowania przeprowadzonego przez związkowców londyńskiego metra.

RMT podało wyniki głosowania, z których wynika, że za akcją protestacyjną opowiedziało się 299 związkowców, a 221 było przeciw. To zdaniem władz RMT wystarczy, żeby zdecydować się na strajk, choć frekwencja w głosowaniu była bardzo niska. W głosowaniu wzięło udział zaledwie 521 osób, na 1225 uprawnionych.

Władze związku prowadzą obecnie rozmowy z szefami metra, ci jednak ogłosili, że będą w tej sprawie nieugięci. „Już wcześniej postawiliśmy sprawę jasno. Groźby strajków nie zmienią naszego nastawienia do zagadnień bezpieczeństwa, ani spowodują innego podejścia do motorniczego, który nie przeszedł dwóch testów na obecność alkoholu” – mówi Nigel Holness z London Underground.

Związkowcy bronią swojego kolegi, przekonując, że jest on chory na cukrzycę, co mogło zniekształcić wynik badania. Zdaniem pracodawcy ten argument jest niesłuszny, ponieważ w feralny dzień zostały przeprowadzone dwa różne, niezależne od siebie badania.

Podkreślane jest również, że władze związkowe prą do strajku, choć szeregowi pracownicy wcale się aż tak do niego nie palą. Frekwencja wyniosła 42 procent, a tylko 24 procent poparło strajk.

Żeby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości, konserwatyści zapowiedzieli zmiany w prawie. Jeżeli wygrają majowe wybory, do przeprowadzenia strajku konieczne będzie poparcie 40 procent wszystkich związkowców, a także większość względna w głosowaniu.

Konkretna data 24-godzinnego strajku nie została jeszcze podana. Najwcześniej, według prawa, może być on przeprowadzony 17 lutego.