Internauci szukają “dobrego samarytanina”, który pomógł właścicielce uszkodzonego samochodu

W sieci wirusowo rozprzestrzenia się prośba o pomoc w odszukaniu osoby, która była świadkiem uszkodzenia samochodu pozostawionego na parkingu w londyńskim Richmond. Uczynny przechodzień pozostawił na przedniej szybie zadrapanego auta karteczkę z numerem rejestracyjnym sprawcy uszkodzenia.

„Nie wrócili, więc zapisałem dla Ciebie ich numery. Dorwij ich! Lee” – głosiła notatka. Właścicielka samochodu, Natalie-Jane Davey, zgłosiła się z nią na policję. Tam jednak powiedziano jej, że sprawcy nie można ścigać bez zeznań świadka zdarzenia i… zachęcono, by spróbowała go odnaleźć za pośrednictwem internetu.

Tak ruszyła kampania „Znajdź Lee” (włączający się w nią posługują się tagiem #findlee). Fotografia liściku, który przechodzień pozostawił na przedniej szybie Mini na parkingu w Richmond, została udostępniona w sieci ponad 40 tysięcy razy!

„Nie zdawałam sobie sprawy z potęgi internetu. Chcę znaleźć tę osobę i postawić jej piwo” – mówi pani Davey. Na swoim profilu na Facebooku zamieściła oficjalne podziękowania dla „poszukujących Lee”. „Chcę wyrazić moją ogromną wdzięczność dla wszystkich, którzy pomogli mi z kampanią! Odzew, który otrzymałam, nie mieści mi się w głowie. Czuję się tak, jakby ktoś 30 tysięcy razy przytulił mnie i mojego Mini” – napisała.