Życie w UK

Futbolówką w recesję!

Dawno, dawno temu, w czasach – rzec można – zamierzchłych, kiedy pobierałem w jednej z lubelskich redakcji pierwsze lekcje dziennikarskiego rzemiosła, mój bezpośredni pryncypał, czyli szef działu sportowego przekonywał mnie, że sport jest niezwykle istotnym elementem życia każdego społeczeństwa.

Futbolówką w recesję!

Objaśniał, że każdy rozpoczyna lekturę nabytej w kiosku gazety od pierwszej kolumny, zawierającej najważniejsze i najaktualniejsze wieści dotyczące ważkich aspektów ściśle związanych z funkcjonowaniem owej społeczności, oraz strony ostatniej, na której pomieszczone są doniesienia ze stadionów, boisk, hal.

Okazuje się, że sport staje się elementem niezbędnym do życia wielu nacji. Nie bacząc na rozmaite globalne perturbacje natury ekonomicznej, pragnienie igrzysk wypiera zdawać by się mogło istotniejszy element, czyli zapotrzebowanie na chleb. Nic z tych rzeczy! Tylko patrzeć, a jakaś „Aurora” obwieści rewolucję w tematycznej kolejności zadrukowania kolumn najpoczytniejszych periodyków.

Oczywiście pod główną winietą można będzie zapoznać się z doniesieniami ze sportowych aren oraz sal sądowych, gdzie swój finał znajdują rozmaite rozgrywki, które nie potrafiły oprzeć się powabom coraz powszechniejszej korupcji.

Kolejny rekord „Królewskich”

Takie szokujące wnioski można wysnuć po zapoznaniu się z raportem firmy analitycznej Deloitte, a dotyczącym zeszłosezonowych przychodów klubów futbolowych. Na czele rankingu już po raz ósmy z kolei plasuje się Real Madryt, ale za to po raz pierwszy zdarzyło się, by przychody klubu przekroczyły magiczną barierę 500 milionów euro.

W minionym sezonie w kasie „Królewskich” upchano dokładnie 512,6 mln euro. Na ten zwalający z nóg wynik złożyły się dochody z dni meczowych (126, 2 mln), praw do telewizyjnych relacji (199, 2) oraz innych działań natury marketingowej (187,2).

Na drugim miejscu znajduje się inny futbolowy heros ligi hiszpańskiej, a mianowicie FC Barcelona z przychodami w wysokości 483 mln euro. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie gigantyczne wprost trudności, z jakimi musi borykać się hiszpańska gospodarka.

Fakt, że spory procent mieszkańców Madrytu czy Barcelony ma sporo wolnego czasu, by spędzać go na stadionach. Problem jednak w tym, że brak pracy raczej nie pozwala trwonić skromnych zasobów finansowych, by drogą kupna wejść w posiadanie nie należących wcale do tanich kart wstępu na trybuny Santiago Bernabeu, czy też Camp Nou.

Łup w latarnię!

Ba! Żeby to tylko dotyczyło najżywotniejszych potrzeb mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego! Swojska dla nas wyspa, zamieszkała przez poddanych Elżbiety II, w nie mniejszym stopniu została opanowana przez futbolowe szaleństwo.

Można śmiało pokusić się o stwierdzenie, że czołówka rankingu opanowana została przez kluby borykające się o punkty w rozgrywkach Premier League, bo aż pięć znalazło się w pierwszej dziesiątce: 3. Manchester United – 395,9 mln; 5. Chelsea Londyn – 322,6 mln; 6. Arsenal Londyn – 290,3 mln; 7. Manchester City – 285,6 mln; 9. Liverpool – 233,2 mln. Wszystko fajnie, ale brytyjski kibic wracający wieczorową porą ze stadionu, główką przypominającą zawartością piłkę może przyrżnąć w słup zwieńczony wyłączoną żarówką.

Już stosunkowo dawno temu na wielu latarniach pojawiły się stosowne adnotacje informujące, że z powodu daleko idących oszczędności zostały one wygaszone. Fala recesji niczym tsunami zalała całe Wyspy. Najrozmaitsze cięcia wydatków socjalnych dotknęły miliony Brytyjczyków.

Okazuje się, że wszystko to pikuś w zestawieniu z potrzebą przeżywania stadionowych uniesień. Jakby tego było mało, to według świeżutkiego zestawienia prestiżowego magazynu „Forbes” Manchester United jest najbardziej wartościową sportową marką na naszej planecie. Klub z Old Trafford wyceniony jest na kwotę 3,3 miliarda dolarów.

Drugi w kolejności klub futbolu amerykańskiego Dallas Cowboys wart jest „zaledwie” 2,1 mld „zielonych”. Jak widać weekendowa wizyta na stadionie staje się istotniejsza niż rodzinna eskapada do Tesco.  – Wyniki raportu dobitnie pokazują, jak bardzo ludzie kochają sport.

Nawet w czasach głębokiej recesji – podsumowuje swój ranking Deloitte. I niech ktoś jeszcze raz spróbuje ważyć się na stwierdzenie, że „to tylko sport”. Nic bardziej błędnego! Stare żydowskie przekleństwo mówi „obyś żył w ciekawych czasach”. Czyżby nas to przekleństwo wreszcie dopadło? A może emocje generowane przez sport to po prostu remedium na te ciężkie vel ciekawe czasy…? 
 

Jerzy Kraśnicki

author-avatar

Przeczytaj również

Laburzyści chcą znacjonalizować kolej. By było taniejLaburzyści chcą znacjonalizować kolej. By było taniejZwiększony ruch na drogach i lotniskach – początek majowych wakacji zbiega się z KoningsdagZwiększony ruch na drogach i lotniskach – początek majowych wakacji zbiega się z KoningsdagJako 14-latka torturowała i zabiła starszą kobietę. Teraz wyszła z więzieniaJako 14-latka torturowała i zabiła starszą kobietę. Teraz wyszła z więzieniaPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiSzef Ryanaira „z radością” zajmie się deportacjami do RwandySzef Ryanaira „z radością” zajmie się deportacjami do RwandyLotnisko Schiphol w Amsterdamie szykuje się na sezon wakacyjnyLotnisko Schiphol w Amsterdamie szykuje się na sezon wakacyjny
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj