Życie w UK
Felieton: Pusty worek z prezentami dla polskich imigrantów
Jeszcze nigdy wśród Brytyjczyków hasło “imigrant” nie było tak często powtarzane i odmieniane przez wszystkie przypadki jak teraz, tuż przed końcem roku. Nie ma brytyjskiej gazety, ani polityka, który teraz, na początku grudnia, w okręsie przedświatecznej gorączki nie “wycierałby sobie imigrantem gęby”.Taki czas, jak okres tuż przed Bożym Narodzeniem, a jednocześnie pod koniec roku – to w polityce złoty okres: można podsumowywać dokonania w starym roku i prognozować, co nastąpi w kolejnym.
“Imigrant” stał się łakomym kąskiem dla każdego, kto chce zaistnieć na politycznym, bądź medialnym firmamencie. “Światła na mnie! Będę mówił o imigrantach” – aż czekam na te słowa jakiejś gwiazdki, która zasłynęła na przykład zjedzeniem ogona szczura w “Celebrity Big Brother” czy innym równie ambitnym programie.
Najgłośniej krzyczącym politykiem – celebrytą jest (oprócz Farage’a jak na razie) miłościwie nami pogardzający premier Cameron. Czy traktowanie nas z taką niechęcią rzeczywiście nabije mu liczbę głosów w przyszłorocznych wyborach? Można mieć wątpliwości, bo dopóki Wielka Brytania jest jeszcze w Unii Europejskiej, dopóty nierówne traktowanie obywateli swojego kraju jest niezgodne z postanowieniami traktatów unijnych, a zatem pan premier może dostać po łapkach od silnej jak tur Angeli Merkel, czy innych silnych polityków.
W Internecie ruszyła akcja protestacyjna samych Brytyjczyków przeciwko premierowi. Wszyscy, którzy są niezadowoleni z jego rządów, mogą wyrazić swoje zdanie oznaczając publikowane przez siebie treści hashtagiem #CameronMustGo. A co na to polscy imigranci? Nie jesteśmy gorsi. Na Facebooku powstała grupa Akcja Polonii. Bo wspólny wróg od setek lat jednoczy Polaków i mimo dość dramatycznego końca roku, czuję dużo pozytywnej polskiej siły na Wyspach… Damy radę!