Życie w UK

Felieton: Nie współczuję otyłym

„Jak śmiesz z takim tłuszczem nosić obcisłe spódniczki? Jesteś odrażająca! Ciesz się, że w ogóle złapałaś jakiegoś chłopaka! Dobierali się do Ciebie? Znaczy, że miałaś farta”. Brzmi znajomo? Mimo to ja współczucia wobec Ciebie nie mam.

Felieton: Nie współczuję otyłym

Nie mam, gdyż Tobie przecież nie potrzeba współczucia, a zrozumienia. Zrozumienia dla prawdziwego źródła Twej słabości.

Wszyscy mamy problemy, takie lub inne. W tym wyjątkowi nie jesteśmy. Co nas różni, to sposób, w jaki z naszymi problemami sobie radzimy. Radzimy sobie… bądź nie.

Jeden złość czy frustrację wyładuje na boisku, ktoś inny na żonie, a ktoś swój problem zwyczajnie przeje. Czy więc otyłość to w ogóle problem przełyku?

Moja puszysta znajoma powiada, że to „przewlekła choroba duszy”. Przyznam szczerze, iż otyłym nie byłem nigdy.

Skąd więc u mnie ta odwaga (a może głupota? brak kultury?), by o otyłości w ogóle pisać? Ano stąd, iż wiem, jak się przed otyłością bronić, gdyż sam robię to co dzień, skutecznie.

Bo do otyłości droga niby krótka, lecz tak naprawdę dość długa i najpierw u normalnie zbudowanego człowieka (dorosłego lub dziecka) pojawić się musi nadwaga. A nadwaga to pierwszy sygnał, który możemy albo odebrać, albo zignorować.

Nasz wybór (no, chyba że jesteśmy dzieckiem). Niestety, na owe dzieci, te niewinne, bezbronne istotki, często się kreujemy.

Bo tak wygodniej, albo że „takie geny”. Dodatkowo, pełno wokół nas „doradców”, ekspertów w postaci lekarzy czy kolorowych pism („Jedz to, nie jedz tamtego! Nie! Odwrotnie!”).

A gdy porady egzaminu nie zdadzą, dobre koleżanki nas pocieszą, wmówią, że dobrze wyglądamy, że „wszyscy w rodzinie byli grubej kości”.

Bla bla bla… Spójrzmy na Wyspiarzy: oto nagle, bo w przeciągu ledwie jednego pokolenia, co czwarty z nich dostał w spadku „inne geny” i tak upasł brzucha?

Co to, wysypka jakaś? Choroba zakaźna? Czipsy dobre, fast-food dobry – geny złe. Oto cała prawda. No i te „nic nieznaczące” kęsy… „Ja dużo nie jem, ja tylko podkąszam” – komunikują odbiciu w lustrze ci najbardziej zatwardziali.

Dla nich moment przebudzenia nie nastąpi nawet po ataku pierwszych dolegliwości czy ostrzeżeniu przed groźną chorobą.

Codzienna garść tabletek nie tyle ich alarmuje, co właśnie uspokaja, bo przecież „inni też biorą”, a zresztą oni „słuchają swego organizmu”. Cóż… alkoholik, gdy sięga po butelkę, też „słucha swojego organizmu”.

Ciało mojej przyjaciółki „mówi jej”, że zjadłoby pączka, najchętniej codziennie. I gadają tak sobie, dzień w dzień. Czyli co? Zakazać produkcji pączków? Objąć dwusetnym VAT-em?

A może do każdego batonika dołączać obowiązkowy pejcz do samobiczowania? Niestety, życie nie jebajka – życie jebitwa.

A bitwa to trudna, odkąd świat stanął na głowie i burger stał się tańszy (i bardziej sycący) od jabłka. Bo czy nasza babcia zamawiała pizzę na telefon? Czy oglądała reklamy podwójnego sera w bułce z chlebo-waty?

Czy nasz dziadek bił kuraka pędzonego na antybiotykach? A nawet jeśli jadł więcej sadła od nas – czy siedział potem godzinami przy laptopie, z paczką ptasiego mleczka na kolankach? Żeby było jasne: nie biegam, nigdy nie biegałem i biegać nie będę. Na siłowni nie byłem nigdy w życiu.

Mimo to, gdy dwa lata temu porzuciłem mięso, krowie mleko oraz gluten – czyli akurat Świętą Trójcę polskiej kuchni – mnie porzuciły przeziębienia, grypy, alergie i inne ludzkie przypadłości, które wierzymy, że z nami są, bo być muszą.

O zejściu dobre trzy rozmiary w dół już nie mówię, bo to oczywiste – choć wiem, że gdybym ćwiczył, zeszłyby pewnie kolejne dwa.

Dlaczego to wszystko piszę, narażając się na oburzenie (bądź politowanie) armii puszystych? Piszę to, gdyż ostatnio coraz bardziej dochodzą do głosu „liberałowie” i wszelkiej maści ruchy „fat acceptance”.

Mało tego – pojawiła się nawet idea pt. „Zdrowie w każdym rozmiarze”, co jest już bezczelnym zaprzeczeniem wiedzy o możliwościach nośnych układu kostnego, procesach metabolicznych, itd.

Piszę to, gdyż w sidła tej pokrętnej retoryki wpadają coraz większe rzesze mniej lub bardziej puszystych.

Owszem, wyśmiewanie i dyskryminacja każdego może wpędzić w kompleksy i nienawiść do samego siebie.

Niemniej akceptacja i współczucie – z założenia dwie wspaniałe, empatyczne postawy – mają dwa oblicza: rzeczywiście mogą pomóc w stawieniu czoła przeciwnościom losu, lecz o wiele częściej pogrążą w błogim letargu i złudnym poczuciu bezpieczeństwa, sprytnie przekuwając grzechy zaniechania (lub rozpusty) w zawsze wytłumaczalną niemoc.

Lecz piszę to przede wszystkim dlatego, gdyż na własnym ciele, ja, niedoszły otyły, jak i miliony ex-otyłych pomyślnie zaprzeczyliśmy wygodnemu kłamstwu, jakoby kontrolowanie własnej (nad)wagi zależało od czynników niezależnych od nas. Kochani Puszyści! Predyspozycje istnieją, ale nie są wyrokiem!

Otyłość sama w sobie problemem też nie jest – to „jedynie” konsekwencja innego problemu, zlokalizowanego daleko poza brzuchem czy pupą. Zresztą, Wy o tym zapewne dobrze wiecie.

Jak więc można Wam pomóc? Z pewnością nie chowając się za parawanem „wzajemnej akceptacji’.

Mam dużą wiarę w człowieka i w jego poczucie wolności, możliwości podjęcia wolnego wyboru. Ale wolny wybór niesie za sobą konsekwencję: to odpowiedzialność za własne wybory.

Dlatego dziś ja Wam nie współczuję, akceptację samych siebie też zostawiam Wam, natomiast szczerze Was zachęcam do wzięcia swoich spraw w swoje ręce.

Bo wszystko leży w naszych rękach, przełyku, a szczególnie w głowach. Niestety i na szczęście wszystko; jak kto woli.

author-avatar

Przeczytaj również

Lotnisko Schiphol w Amsterdamie szykuje się na sezon wakacyjnyLotnisko Schiphol w Amsterdamie szykuje się na sezon wakacyjnyKobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuKobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu ręki
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj