Życie w UK
Felieton: Czy Wielka Brytania poradzi sobie bez unii?
Forsując renegocjacje lub nawet zerwanie stosunków z Unią Europejską brytyjscy politycy zakładają, że Wspólnota jest coraz słabsza i ma im niewiele do zaoferowania, poza imigrantami, których wkładu w rozwój gospodarczy Wysp wielu z nich nie docenia. Czy jednak sama UE przejmuje się „groźbami” brytyjskich polityków?
Po ostatnim niepowodzeniu Davida Camerona w sprawie zablokowania kandydatury Jean-Claude’a Junckera na stanowisko szefa Komisji Europejskiej, pozycja premiera znaczne osłabła nie tylko na arenie międzynarodowej, ale także w samej Wielkiej Brytanii.
Oskarżany między innymi przez Eda Milibanda o „zaprzepaszczenie dobrych stosunków z unią” Cameron coraz bardziej nadwyręża relacje Wielkiej Brytanii ze Wspólnotą jeszcze zanim Brytyjczycy zdążyli się podzielić w referendum swoim stanowiskiem w tej sprawie.
Ubiegłotygodniowe niepowodzenie premiera, w którym uzyskał on znikome poparcie dla bojkotu nominacji Junckera, pokazuje również stosunek innych państw Wspólnoty do Wielkiej Brytanii i niewielkie zaangażowanie w zabieganiu o jej względy.
Według przeciwników zacieśniania więzów z unią, odejście brytyjskiego sojusznika ze Wspólnoty może być słuszną decyzją. Czy jednak prognozy te nie są zbyt ryzykowne?
Głos w tej sprawie zabiera coraz więcej „ekspertów”, którzy nie są bynajmniej neutralni politycznie. Do jednych z nich należy Roger Bootle, który popiera działania brytyjskiego premiera.
Jest on między innymi autorem książki o wymownym tytule „The Trouble with Europe” i piastuje kierownicze stanowisko w Capital Economics. Według niego „Unia Europejska jest projektem politycznym i nie ma co do tego wątpliwości”.
Twierdzi, że pro-unijne argumenty ignorują malejący wpływ Europy na arenie międzynarodowej, gdyż unia stała się niedemokratyczna i niepopularna, jej instytucje nie reprezentują ludzi, a strategia ekonomiczna zawodzi w kontekście globalnym.
Bootle jest za tym, aby Wielka Brytania renegocjowała swoje uczestnictwo w unii, jednak nadmienia, że reformy nie będą łatwe i nie wiadomo, czy w ogóle możliwe do przeprowadzenia, gdyż chodzi w tym wypadku o fundamentalne zmiany. Jeśli próby te zawiodą, najlepiej będzie jego zdaniem, gdyby Wielka Brytania opuściła wspólnotę.
Zgodnie z jego opinią Wielka Brytania poza unią będzie musiała polegać na Światowej Organizacji Handlu (WTO), aby chronić otwarty dostęp do rynków światowych. Jednak WTO jest słabnącą organizacją, co z kolei postawiłoby Wielką Brytanię w „bezradnej” pozycji.
Wtedy dwie wiodące gałęzie brytyjskiego przemysłu (usług finansowych i motoryzacyjna) stałyby się zagrożone.
Bootle zwraca także uwagę na fakt, że obecnie wkład finansowy Wysp w uczestnictwo w UE jest skromny, wynosi zaledwie 0,5% rocznie. Jeśli Wielka Brytania chciałaby negocjować z unią specjalne warunki, musiałaby – podobnie jak Norwegia i Szwecja – za to płacić.
Poza unią Wielka Brytania będzie znacznie biedniejsza, słabsza i nie tak wpływowa. Jednak pozycja UE zmienia się w kontekście światowym, częściowo pod wpływem czynników demograficznych, a częściowo ze względu na swoje ekonomiczne niepowodzenia.
Odłączenie się od unii będzie miało wpływ na osłabienie brytyjskich wpływów ekonomicznych, jednak nie będzie równoznaczne z ich utratą, a być może pozwoli też na wypracowanie nowych. Obecnie brytyjska gospodarka należy do jednej z największych w Europie.
Wyjście z Unii Europejskiej niekonieczne jest równoznaczne z odrzuceniem przez Wielką Brytanię wszystkich uciążliwych ustaleń prawnych i regulacji, jednak zapewni jej wolność w ich wyborze.
Bootle oświadczył również, że popiera próby Davida Camerona dotyczące zreformowania unii i „przywrócenia siły ponownie państwom narodowym.
Jednak gdy to się nie sprawdzi, wtedy najbardziej sensowne dla Wielkiej Brytanii będzie opuszczenie unii”.