Styl życia

Dziś w Londynie walczy Albert “Dragon” Sosonowski

198 cm, 104 kilogramy żywej wagi, stalowe spojrzenie i mocny biceps. Albert Sosnowski, polski pięściarz-celebryta, walczył na światowych ringach, ale też w słownych starciach z Jolą Rutowicz w „Big Brother VIP”.

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>
 
Zwycięski debiut >>

O boksie wiem tyle, ile zapamiętałam z kultowego melodramatu o Rocky Balboa, ambitnym pięściarzu-amatorze z Filadelfii. Słowa „nokaut”, „runda” czy „sparring” istnieją dla mnie tylko w rzeczywistości filmowej. Nie obejrzałam w życiu żadnej walki, a odgłos pięści odbijającej się od zakrwawionej głowy przyprawia mnie o mdłości. Idę jednak dzielnie na spotkanie z nadzieją polskiego boksu zawodowego: 30-letnim Albertem Sosnowskim. W hali Olympia na Hammersmith wita mnie warszawski trener Polaka, Jacek Dąbrowski i jego brytyjski reprezentant, Jack. Albert, barczysty blondyn, który wzrostem oraz posturą góruje nad członkami swojej ekipy, jest już po śniadaniu. Najbliższe dwa tygodnie to dla niego ostry trening, sparringi i pilnowanie diety. Już 18 grudnia w londyńskiej York Hall czeka go ważna walka o tytuł mistrza Europy wagi ciężkiej w boksie zawodowym. Albert na ringu spotka się z dużo starszym, ale bardzo doświadczonym zawodnikiem, Włochem Paolo Vidozem, którego media nazywają „Tytanową szczęką”. – Jesteś gotowy? – pytam dyskretnie. – Oczywiście – odpowiada zdziwiony.


Brat się śmiał
Albert Sosnowski, któremu publiczność bokserska nadała przydomek „Dragon”, czyli Smok, wychował się na warszawskich Bielanach. Ze sportem związany jest od dziecka. – Najpierw było bieganie i pływanie. Potem piłka nożna w Hutniku Warszawa. Ale ciągnęło mnie do sportów walki. Zwłaszcza że mój brat, profesjonalny zapaśnik, wyśmiewał się ze mnie, że jestem piłkarzem. I tak zacząłem trenować kick-boxing – opowiada pięściarz, kiedy siadamy na moment rozmowy po oficjalnym ważeniu przeciwników na Hammersmith. Sosnowski od początku zapowiadał się na dobrego zawodnika. Już w pierwszych latach treningów zdobył większość tytułów kick-boxerskich. Został mistrzem Europy juniorów, mistrzem Europy kadetów, a także najmłodszym złotym medalistą mistrzostw Polski seniorów w tzw. light kontakcie. Wszystko to zanim skończył 19 lat. A potem przyszła pora na boks. Kilkoro biznesmentów, którzy interesowali się promocją sportowych talentów, postanowiło wystawić Alberta do walk w boksie zawodowym. Aż trudno uwierzyć, że swój debiut miał już 11 lat temu. Został wtedy, jak dziś mówi, wrzucony na głęboką wodę. – W ciągu pierwszego roku stoczyłem dziesięć walk, czyli byłem na ringu prawie raz na miesiąc. Bez doświadczenia w boksie zawodowym, bez techniki. Miałem dużo pracy – wspomina Albert. Grał o wysoką stawkę: rozpoznawalność w środowisku i punkty w rankingach. – Na początku pracuje się wtedy na tzw. rekord zawodowy. Młody bokser nie może sobie pozwolić na porażkę. Liczy się każda walka – opowiada. Wygrana w boksie przekłada się przecież na wyższą pozycję w rankingach, zaproszenia do prestiżowych pojedynków i zainteresowanie mediów.

Bólu się nie pamięta
Na medialne powodzenie Albert nie może narzekać. Swoją bokserską karierę zaczął z impetem od występu w 1998 roku na wrocławskiej gali, podczas której powracający ze Stanów Zjednoczonych Andrzej Gołota starł się z Timem Whitterspoonem. To była jego trzecia walka w boksie zawodowym. Wcześniej pokazywał się tylko na turniejach kick-boxingu przed garstką ludzi. A tu nagle występ przez 10-tysięczną publicznością, transmisja w telewizji Polsat, a na ringu same gwiazdy. Walkę Sosnowskiego zaplanowano tuż przed starciem  Gołoty. Jego przeciwnikiem był Niemiec, Rene Hanl. Do dziś wspomina ogromną adrenalinę wymieszaną z żądzą wygranej i strachem. – Wygrałem po zaciętej, czterorundowej walce. Ale z samej walki niewiele pamiętam. Podobno po walce oszołomiony pytałem w szatni o wynik – opowiada. Bokserzy zawodowi przyznają zresztą, że podczas pojedynku nie czuje się bólu. – To wielkie emocje – potwierdza Albert.

Zimny prysznic
W boksie liczą się rankingi. Żeby być wysoko, trzeba wygrywać. Według EBU – Europejskiej Unii Boksu, Sosnowski jest jednym z dwudziestu najbardziej obiecujących bokserów. Ma na koncie 44 wygrane, dwie porażki i remis. Ale to przegrane podobno najbardziej się pamięta. Po serii sukcesów, w 2001 roku w Budapeszcie Polak zaliczył spektakularną porażkę, którą dziś opisuje jako „zimny prysznic” i „przebudzenie”. Walczył wtedy o tytuł mistrza świata z Kanadyjczykiem, Arthurem Cookiem. Ale to nie jego, ale polskiego Smoka typowano na zwycięzcę. – Byłem świetnie przygotowany, bardzo pewny siebie. Ale doszły nerwy i problemy w życiu osobistym. Poczułem wtedy, że może i wcześniej wygrywałem bitwy, ale właśnie przegrałem ważną wojnę – mówi. Jak przyznaje, nie potrafił wtedy odseparować spraw serca od walki na ringu. – Boks to w dużej mierze walka z samym sobą, a wchodząc do ringu trzeba zachować zimną krew i kontrolę nad myślami – dodaje po chwili.
Szybko nadrobił straty. Kolejne pojedynki to było pasmo sukcesów. Rok temu w Londynie znokautował pogromcę Mike’a Tysona, Danny’ego Williamsa.
W tym roku w Dusseldorfie zremisował z niepokonanym Włochem, Francesco Pianetą. A teraz przed nim ważna walka o pas mistrza Europy. 18 grudnia na gali w Londynie spotka się w ringu z kolejnym Włochem, Paolo Vidozem. To wyzwanie jest teraz najważniejsze. – Najpierw wygram, a potem pomyślę, co dalej – podkreśla.

Kobiety poza ringiem
Wychodzimy z hali Olimpii i jedziemy na sparring. Albert milknie, zaczyna koncentrować się przed walką. Każdy sparring to taka miniwalka, podczas której musi udowodnić sobie i trenerowi, że jest gotowy na zwycięstwo. Także podczas naszej rozmowy jawi się jako mistrz opanowania. Swoją spokojną stronę pokazał już w polskiej telewizji, podczas potyczek słownych z niesforną Jolą Rutowicz. Nie dawał się sprowokować. Przyznaje, że trudno wyprowadzić go z równowagi. Jeśli już, to denerwują go warszawskie korki. Ale nigdy nie krzyczy na kierowców. – Najczęściej jestem zły na samego siebie, że za późno wyszedłem z domu – mówi ze śmiechem. W szkole nie bił się z chłopakami, mimo że mógł sobie na to pozwolić, bo zawsze był postawny i silniejszy od rówieśników. – W życiu prywatnym wygrana walka to walka niestoczona – podkreśla. Kiedy pytam, czy w życiu zawodowego pięściarza jest miejsce na kobiety, milczy tajemniczo. – A może na żonę, narzeczoną? – dopytuję. Albert śmieje się, że narzeczonych trochę w życiu już miał. Ale teraz jest gotowy na stabilizację i założenie rodziny. Być może ze swoją dziewczyną, Magdaleną, z którą spotykają się od kilku miesięcy. – Świetnie się dogadujemy. Mamy wiele wspólnego, razem biegamy, jeździmy na nartach i rolkach. Dzięki Magdzie złapałem też teatralnego bakcyla. Byliśmy niedawno na „Upiorze w operze”, teraz szykujemy się na przedstawienie w Teatrze Narodowym – opowiada. A co lubi robić, kiedy jest w Londynie? – dopytuję w pośpiechu, kiedy pędzimy do samochodu, który zawiezie nas na sparring. – Wysyłam znajomym i rodzinie kartki pocztowe. To taki ładny, zapomniany zwyczaj. Szkoda, że ludzie teraz piszą tylko smsy i maile – mówi Sosnowski.
Za chwilę w sali przy Harrow Street Polak zmierzy się ze swoim brytyjskim partnerem sparringowym. Potrzebna mu chwila na koncentrację i rozgrzewkę. Kiedy w skupieniu zakłada rękawice, mówię mu, że przypomina mi Rocky’ego, który podobnie koncentował się przed pojedynkiem z rosyjskim czempionem, Ivanem Drago. – Wiesz co, ze wszystkich serii filmów o Rocky Balboa najbardziej lubiłem właśnie czwartą część. Znajomi śmieją się nawet, że przypominam im Drago – dorzuca z ringu. Nawet pasuje. Zwłaszcza, że dla swoich bokserskich przeciwników Albert to „Dragon” z Polski. Pseudonim wymyślony kilka lat temu przez kibiców przyjął się na dobre.
– Ale on jest świetnie umięśniony. Bardzo mocny zawodnik, jak większość bokserów z Polski – zachwyca się po cichu trener przeciwnika. Sekundę po gwizdku zaczyna się sparring. Nie obyło się, niestety, bez zakrwawionych ręczników…  Klub sportowy zapełnia się młodymi chłopakami, którzy przyszli popatrzyć na walczących zawodników. Wychodzę prosto na ulicę odetchnąć świeżym powietrzem. Tak myślę: z jednej strony mocny lewy sierpowy i zew walki, z drugiej występy w telewizji, teatr, pocztówki i marzenia o rodzinie. Albert Sosnowski to zdecydowanie bokser nietypowy.

Aleksandra Kaniewska

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>
 
Zwycięski debiut >>

author-avatar

Przeczytaj również

Polka dostała się do jednej z najlepszych szkół muzycznych na świeciePolka dostała się do jednej z najlepszych szkół muzycznych na świecieW parku w Londynie znaleziono psa z odciętym łbem i kończynamiW parku w Londynie znaleziono psa z odciętym łbem i kończynamiLaburzyści chcą znacjonalizować kolej. By było taniejLaburzyści chcą znacjonalizować kolej. By było taniejZwiększony ruch na drogach i lotniskach – początek majowych wakacji zbiega się z KoningsdagZwiększony ruch na drogach i lotniskach – początek majowych wakacji zbiega się z KoningsdagJako 14-latka torturowała i zabiła starszą kobietę. Teraz wyszła z więzieniaJako 14-latka torturowała i zabiła starszą kobietę. Teraz wyszła z więzieniaPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu ręki
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj