Duch jeszcze nie wymarły

 

 

Bowiem to właśnie męczennik walczący ze smokiem podobnie jak Gruzji, Holandii, Niemiec, Szwecji, Litwy i Bośni, jest także patronem Anglii. Zgodnie z XII-wieczną legendą, święty Jerzy po zabiciu bestii zamoczył swój miecz w jej krwi, by narysować nią czerwony krzyż. Sto lat później już podczas pierwszych krucjat do Ziemi Świętej znak ten, podobnie jak osoba świętego stały się symbolem synów Albionu. Przeprowadzone przez dziennik „Daily Mail” badanie wykazało, że angielską flagę w dniu rocznicy śmierci jej patrona wywiesiłoby, oczywiście pod warunkiem, że byłoby to naprawdę konieczne, zaledwie 10 procent ankietowanych. Kolejne 20 procent Anglików, pytanych o patriotyczne uczucia jest przekonanych, że natychmiast po zatknięciu flagi na ganku swoich posesji lokalne władze z pewnością nakazałyby ich zdjęcie. Z kolei 6 procent badanych zwyczajnie boi się ją wywiesić. Taki stan rzeczy ma swoje podłoże przede wszystkim w poprawności politycznej manifestowanej na każdym kroku przez Brytyjczyków, którzy na co dzień muszą egzystować w wielokulturowym społeczeństwie. Stąd 25 procent ankietowanych jest przekonanych, że obnoszenie się z uczuciami patriotycznymi może spowodować oskarżenie o rasizm. Nie oznacza to jednak, że duch przynależności narodowościowej wśród mieszkańców Anglii zanika. Paradoksalnie, prawie połowa biorących udział w badaniu obywateli przyznała się do celebrowania narodowych świąt w zaciszu swoich domostw. Również, jak zauważyła gazeta, mieszkańcy Wysp swoje więzi narodowe znacznie chętniej manifestują podczas dużych imprez sportowych takich, jak igrzyska olimpijskie czy światowe mistrzostwa w piłce nożnej.