Praca i finanse
Brytyjczycy nie są leniwi. Chcą więcej pracować, ale nie mogą
Drastycznie wzrosła liczba osób, które pomimo chęci, nie mogą znaleźć pracy w pełnym wymiarze godzin.
Specjaliści sugerują, że osoby poszukujące zatrudnienia rzadziej niż kilka miesięcy temu godzą się na pracę na warunkach tzw. „zero-hours contracts”, czyli umów, które nie określają minimalnego czasu pracy.
Liczba Brytyjczyków określanych jako „underemployed”, czyli pracujących w wymiarze godzin niższym od ich potencjalnych możliwości, od zeszłego roku zwiększyła się o 100 tys. i wynosi obecnie 3,4 mln osób.
Zgadnie z wyliczeniami Trades Union Congress bezrobocie od roku 2012 spadło o 400 tys. Jednocześnie od momentu przejęcia władzy przez koalicję w 2010, szeregi „underemployed” zasiliło 423 tys. osób więcej i nie zanosi się, aby w najbliższym czasie ten trend wzrostowy miał się odwrócić.
Sekretarz generalny TUC – Frances O’Grady stwierdził, że pomimo ogólnej poprawy sytuacji na rynku pracy, politycy zdają się nie zauważać, że liczba pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin wcale się nie zmniejsza. „W miarę jak powstają nowe miejsca pracy, można by oczekiwać, że liczba osób, które nie pracują na pełen etat również zmaleje. Niestety, w większości przypadków praca tymczasowa i nisko płatna jedyny dostępny rodzaj zatrudnienia” – twierdzi O’Grady i dodaje: „Obecnie wiele osób nie może pozwolić sobie na zakup podstawowych produktów, nie mówiąc już o robieniu oszczędności. To zrozumiałe, że z braku alternatywy starają się pracować tak dużo, jak mogą” – tłumaczy.
Rzecznik ministerstwa pracy i emerytur określił badania przeprowadzone przez TUC jako „celowo wprowadzające w błąd”. Zapewnił, że statystyki przeprowadzone przez niezależne pracownie pokazują 100-tysięczny spadek ilości osób określających się jako zatrudnione w zbyt niskim wymiarze godzin. „Z moich wiadomości wynika, że spadek liczby pracowników zatrudnionych na pół etatu, którzy chcieliby pracować na cały jest największy od dwóch dekad” – uspokaja rzecznik.