Styl życia
Brazylia ma nowe “Maracanazo”
Półfinałowa porażka Brazylii z Niemcami (7-1) na stałe zapisze się w piłkarskiej historii gospodarzy Mistrzostw Świata.
Dotychczas to data 16 lipca 1950 roku była najczarniejszą kartą w historii brazylijskiej reprezentacji. To właśnie wtedy Canarinhos niespodziewanie ulegli Urugwajowi w rozgrywanym na słynnej Maracanie finale mundialu.
W 1950 roku to Brazylia była gospodarzem Mistrzostw Świata. Impreza w 2014 roku miała być inna, jednak zamiast glorii zwycięstwa przyniosła Brazylijczykom jeszcze większą rozpacz. O ile 64 lata temu Urugwajczycy wygrali 2-1, to tym razem porażka była o wiele bardziej bolesna, i to nawet nie na poziomie finału.
Piłkarze Die Mannschaft sprawili Canarinhos nadzwyczajne lanie, w ciągu niespełna 20 minut w pierwszej połowie wychodząc na pięciobramkowe prowadzenie, z łatwością przebijając się przez mizerną obronę gospodarzy.
Wynik otworzył w 11. minucie Thomas Müller, a kolejną bramkę dołożył w 23. Miroslav Klose. Gol urodzonego w Opolu snajpera jest dla Brazylijczyków dodatkowym bólem, bo pozwolił na odebranie Ronaldo rekordu mundialowych bramek. Klose ustrzelił do tej pory 16 goli w czterech turniejach MŚ.
Po strzale Klose, do 29. minuty na tablicy ukazał się zdumiewający wynik 5-0, po dwóch trafieniach Toniego Kroosa oraz Samiego Khediry. W drugiej połowie, w odstępie dziesięciu minut, dwa kolejne trafienia dołożył wprowadzony za Klose Andre Schürrle.
Brazylijczycy zebrali się w drugiej połowie na kilka groźnych ataków, ale ich plany dość łatwo odczytywał bramkarz Niemiec Manuel Neuer. Pomylił się on jedynie w 90. minucie, kiedy przysłowiowy ‘honor’ Canarinhos uratował Oscar. Ciężko jednak mówić o ratowaniu czegokolwiek, bowiem katastrofa mimo wszystko stała się faktem.
Płacz widać było na trybunach, a także wśród piłkarzy Luiza Felipe Scolariego. Obrońca David Luiz przez dłuższy czas ściskał się z kontuzjowanym Thiago Silvą, a z jego twarzy odczytać można było jedynie skrajną rozpacz.
– To jest najgorszy dzień w moim życiu. Ale życie toczy się dalej. Kibicom Brazylii mogę powiedzieć jedynie to, że staraliśmy się zagrać jak najlepiej przeciwko naprawdę dobremu zespołowi – powiedział w czasie pomeczowej konferencji trener Scolari.
– To ja jestem odpowiedzialny za ten katastrofalny wynik. To ja podjąłem pewne decyzje. To moja wina. Prosimy was o przebaczenie – dodał. Wyrazy współczucia dla brazylijskiej drużyny przekazał także trener zwycięskiego zespołu, Joachim Löw.
– Pięć bramek w 18 minut. Jasne jest, że rywale byli zszokowani i nie wiedzieli co robić. Nie poradzili sobie z presją. My mieliśmy jasno określony plan na to spotkanie, wierzyliśmy, że jeśli będziemy grali odważnie i korzystali z naszych mocnych stron, to wygramy – powiedział.
– 200 milionów Brazylijczyków miało tutaj nadzieję na wejście drużyny do finału. To może spowodować, że piłkarze po prostu nie wytrzymają. Żal mi trenera Scolariego – dodał.
Canarihnos na otarcie łez pozostała walka o trzecie miejsce. Ich rywalem będzie przegrany środowego meczu półfinałowego, w którym zmierzą się Holandia oraz Argentyna. Start spotkania o godzinie 22:00 czasu polskiego. Relacja ze spotkania oraz inne mundialowe wiadomości dostępne są w serwisie sportowym bet365: http://www.bet365.com/news/pl/betting/mistrzostwaswiata/faza-pucharowa