Życie w UK
Absurdy z Wysp. Pielęgniarka nie zmierzy temperatury, bo nie jest do tego przeszkolona
Do matki 15-letniego ucznia dzwoni telefon. “Chcieliśmy poinformować, że pani syna boli gardło i ma gorączkę”. Na proste pytanie o wysokość temperatury słyszy, że pracownica szkoły nie ma do tego wystarczających kwalifikacji. “Anglia to stan umysłu” – komentuje przedstawioną historię.
Temperatura, szkarlatyna, długopis
Zdziwiona matka opisała swoją historię w grupie “Mieszkamy w Londynie ”, jednym z najpopularniejszych miejsc w sieci, w którym Polacy mieszkający na Wyspach dyskutują zarówno na tematy ważne jak i te bardziej luźne. Wiadomość matki zelektryzowała członków grupy, którzy zaczęli się dzielić podobnymi historiami, które spotkały ich w Wielkiej Brytanii.
Okazuje się bowiem, że pracownicy szkoli potrafią nie tylko określić, że dziecko ma gorączkę, bez użycia termometru. Potrafią również grozić matce chorego dziecka, że ta pozostawia go w domu na dłużej niż 24 godziny, które przewidują przepisy. Pani Justyna w dyskusji podzieliła się swoim doświadczeniem,
opisując, że władze szkoły groziły jej nasłaniem pracowników socjalnych, jeżeli dziecko, które w szkole dwukrotnie zaraziło się szkarlatyną nie wróci do niej po 24-godzinnej izolacji.
Jednak za największy absurd można uznać wpis pani Ludmiły, która musiała odebrać natychmiast swoje dziecko ze szkoły, ponieważ miało ono wypadek. Okazało się, że wypadkiem tym było ukłucie się w palec długopisem…
Procedury są potrzebne
Część członków grupy “Mieszkamy w Londynie” zrozumiała postawę szkoły i stanęła po jej stronie. “Pierwsza diagnoza była postawiona. Miał gorączkę i potrzebował być zabrany do domu i odizolowany od reszty klasy. Ta ‘reszta’ ma prawo do bezpieczeństwa i szkoła ma to zapewnić, a nie bawić się w konwersację z rodzicami. O tym można później podyskutować z nauczycielem/kierownikiem jeśli coś jest nie tak” – pisał jeden z uczestników grupy. Kolejni dodawali, że choć tego typu procedury mogą niekiedy denerwować i wydawać się śmieszne, dzięki temu każdy wie co ma robić i jest zachowany porządek.
Jak mówią administratorzy “Mieszkamy w Londynie”, do społecznosci każdego dnia dolacza okolo 50 nowych osob, wiec okazji do dyskusji nie brakuje. “Wachlarz tematów jest dosc spory – od tych lekkich, dotykających życia codziennego np ‘jak dojechac na lotnisko’ do tych waznych, takich jak choćby wspomniane potyczki z niezrozumiałymi procedurami w angielskich szkolach.”
A jakie są Twoje doświadczenia z formalnościami w szkole? Daj nam znać na Alert24.