Życie w UK
Theresa May przedstawiła ofertę imigrantom z UE… Ale jest w niej kilka haczyków!
Wczoraj jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość, że rząd Theresy May zgodził się zagwarantować prawa imigrantom z Unii Europejskiej. Jednak po początkowym entuzjazmie nadszedł czas, żeby przyjrzeć się konkretom „sprawiedliwej” oferty, w której jest pełno haczyków…
Swoją „sprawiedliwą i poważną ofertę” Theresa May przedstawiła wczoraj na szczycie Rady Europejskiej w Brukseli. Brytyjska premier powiedziała, że wszyscy obywatele UE przebywający w Wielkiej Brytanii będą mieli okazję, żeby „uregulować swój status” po Brexicie oraz że Wielka Brytania nie chce, aby ktokolwiek musiał opuszczać Wyspy, a tym bardziej, żeby po Brexicie dochodziło do przymusowego rozdzielania rodzin.
Sęk w tym, że na specjalny „status osoby osiedlonej” (ang. „settled status”) będą mogły w Wielkiej Brytanii liczyć tylko te osoby, które do czasu Brexitu będą mieszkały na Wyspach przez przynajmniej 5 lat (tyle lat potrzebnych jest obecnie, aby imigranci spoza UE mogli starać się o stałą rezydenturę). Jedynie „osoby osiedlone” będą mogły korzystać z pełni praw – to znaczy praw w zakresie opieki zdrowotnej, edukacji, świadczeń czy emerytur.
Brexit najważniejszym tematem "mowy tronowej" Elżbiety II – a co z innymi kwestiami?
Co się natomiast tyczy osób, które przed Brexitem będą mieszkały na Wyspach krócej niż 5 lat, to one również będą mogły pozostać na Wyspach (nie zostaną wyrzucone z kraju), ale nie będą się one mogły cieszyć pełnią praw zagwarantowanych obywatelom brytyjskim i imigrantom o statusie „osób osiedlonych”. Co to oznacza w praktyce? Kwestia ta pozostaje na razie do rozstrzygnięcia, natomiast jest niemal pewne, że osoby takie będą miały utrudniony dostęp do różnych świadczeń, w tym choćby zasiłków.
Oczywiście imigranci z Unii, którzy przed datą graniczą Brexitu będą przebywali na Wyspach krócej niż 5 lat, będą mogli sobie spokojnie żyć i pracować w Wielkiej Brytanii, a gdy dociągną do 5 lat pobytu na Wyspach, to otrzymają automatycznie status „osoby osiedlonej”. Ci, którzy przybędą na Wyspy teraz, czyli w okresie od 29 marca 2017 do 29 marca 2019 r., będą mogli skorzystać z tzw. „okresu karencji” (ang. „grace period”), który da im 2 lata na uregulowanie na Wyspach swojego statusu.
Jednak kwestia „statusu osoby osiedlonej” to tylko jeden z haczyków, jakie kryją się w „sprawiedliwej i poważnej ofercie” Theresa May. Kolejną jest choćby data graniczna Brexitu. Wielka Brytania chce, aby datą tą nie był moment oficjalnego opuszczenia przez nią wspólnoty (ostatni możliwy dzień, aby to zrobić, przypada na 29 marca 2019 r.), ale np. moment notyfikowania UE woli wyjścia ze wspólnoty (inaczej mówiąc uruchomienia art. 50 Traktatu Lizbońskiego, który nastąpił 29 marca 2017 r.) albo moment oficjalnego rozpoczęcia negocjacji (który przypadł na 19 czerwca 2017 r.). Trudno sobie jednak wyobrazić, żeby przywódcy unijni bez oporów zgodzili się na takie propozycje brytyjskiego rządu.
Kolejnym haczykiem jest kwestia obrony praw imigrantów z UE żyjących na terenie Wielkiej Brytanii – niezależnie od tego, czy będzie chodzić o „osoby osiedlone”, czy też o osoby czekające dopiero na przyznanie takiego statusu. Rząd Theresy May stoi na stanowisku, że wszelkie spory dotyczące statusu imigrantów w UK powinny rozstrzygać rodzime sądy, podczas gdy przywódcy unijni uważają, że jurysdykcja należy tu tylko i wyłącznie do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.