Obecność Borisa Johnsona na oddziale intensywnej terapii bez wpływu na negocjacje między UE i UK. Rozmowy odbędą się w przyszłym tygodniu

Fot. Getty

Brexit Negocjacje

Choć Boris Johnson trafił w poniedziałek na oddział intensywnej terapii, to główni negocjatorzy ze strony UE i UK przystąpią w przyszłym tygodniu do pobrexitowych rozmów. David Frost i Michel Barnier, który sam pokonał niedawno COVID-19, postarają się ustalić w przyszłym tygodniu harmonogram negocjacji ws. umowy handlowej. 

Mimo szalejącej w całej Europie epidemii koronawirusa, już w przyszłym tygodniu główni negocjatorzy pobrexitowej umowy handlowej – David Frost i Michel Barnier, postarają się ustalić nowy harmonogram negocjacji. I to pomimo faktu, że premier Boris Johnson został w poniedziałek przeniesiony na oddział intensywnej terapii, a jego obowiązki przejął dotychczasowy minister spraw zagranicznych – Dominic Raab. 

Ostrzeżenie dla rządu UK: Prowadzenie pobrexitowych negocjacji handlowych w dobie pandemii koronawirusa jest „mocno niestosowne”

O rozmowach dotyczących harmonogramu negocjacji poinformował w dniu wczorajszym rzecznik zespołu negocjacyjnego Komisji Europejskiej, który zaznaczył, że Michel Barnier (sam niedawno chory na COVID-19) spotka się w przyszłym tygodniu zdalnie ze swoim brytyjskim odpowiednikiem Davidem Frostem „by spróbować osiągnąć porozumienie w zakresie harmonogramu dotyczącego kolejnych kroków, których podjęcie jest potrzebne dla posunięcia negocjacji naprzód”. 

Nie przegap: Lockdown przynosi oczekiwane efekty i pomaga zmniejszyć obciążenie szpitali – poinformował rząd

Tymczasem w społeczeństwie brytyjskim narasta zniecierpliwienie odnośnie uporu rządu w kwestii terminu zakończenia okresu przejściowego. Z badania przeprowadzonego właśnie przez JL Partners dla WPI Strategy wynika, że tylko 19 proc. Brytyjczyków popiera niezmienną strategię rządu polegającą na odcięciu się od Unii Europejskiej  31 grudnia 2020 r. bez względu na okoliczności. Z kolei aż 38 proc. ankietowanych uważa, że rząd powinien wydłużyć okres przejściowy bez określania stosownego terminu, tak by nastąpiło to dopiero wówczas, gdy Wielka Brytania upora się z epidemią koronawirusa. Wreszcie 67 proc. badanych stwierdziło, że popiera wydłużenie okresu przejściowego, ale nie bezterminowo, tylko o 6-12 miesięcy.