Życie w UK
Kryzys rządu Theresy May – czy przekona DUP do swojego projektu porozumienia z UE?
Sytuacja, w której znalazła się Theresa May jest nie do pozazdroszczenia. Gdy upragnione porozumienie z Unią w pierwszej fazie rozmów i przełamanie impasu na linii Londyn-Bruksela było na wyciągnięcie ręki wystarczył jeden telefon od szefowej DUP, aby wrócić do punktu wyjścia. Co teraz?
Spodziewano się, że wczoraj nastąpi przełom w negocjacjach dotyczących warunków wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Wyspiarskie media pisały wręcz o "najważniejszym dniu w powojennej historii kraju". Do pewnego momentu wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Zza brukselskich kulis dochodziły informacje o tym, że udało się osiągnąć porozumienie w 80-90% kwestii (jak później podawał dziennik "The Times"), ale ostatecznie kolejna runda rozmów z Jean-Claudem Junckerem zakończyła się porażką. Kolejną.
PILNE! "Irlandzki szantaż" uniemożliwił osiągnięcie porozumienia UK z Unią
Powodem tego niespodziewanego obrotu spraw była reakcja Demokratycznej Partii Unionistycznej. Polityczny koalicjant Partii Konserwatywnej storpedował plan nowych ustaleń dotyczących granicy między Republiką Irlandii, a Irlandią Północną, która po Brexicie będzie także granicą Unii. Wystarczył jeden telefon od liderki DUP Arlene Foster, aby ostatnie wysiłki Theresy May spełzły na niczym…
Premier May wróciła do kraju zdeterminowana, aby uratować brexitową umowę w obecnym kształcie pomimo sprzeciwu DUP. Wygląda więc na to, że będzie w stanie poświecić większościowe rządy na rzecz dogadania się z Unią. Już dziś szefowa rządu zwołała specjalne zebranie z członkami swojego gabinetu i zapowiedziała, że zamierza przekonać przewodniczącą Foster do swojego pomysłu. Jeśli się uda to przed końcem tygodnia wróci do Brukseli i dopnie wszystko na ostatni guzik.
W negocjacjach z Unią coraz mniej mówi się o prawach imigrantów z UE
Theresa May ma mocne przekonanie, że jej plan uda się zrealizować, dzięki czemu już 14 grudnia ruszyłaby druga faza rozmów odnośnie kwestii ekonomicznych. Problem jednak polega na tym, że "zadzierając" z DUP`m w celu "dogadania się" z Unią brytyjska premier na szali kładzie swoje stanowisko. Może okazać się, że bez wsparcia północnoirlandzkiego koalicjanta dalsze rządzenie Zjednoczonym Królestwem będzie piekielne trudne. Z drugiej strony ryzykuje utratę twarzy przed eurokratami z Brukseli. Jeśli May okaże słabość w takiej chwili i nie będzie potrafiła zaprowadzić porządku na własnym podwórku jej pozycja negocjacyjna osłabnie jeszcze bardziej.
Dodajmy, że wydarzenia ostatnich dni to istna woda na młyn dla laburzystowskiej opozycji i oponentów wewnątrz Partii Konserwatywnej, którzy zajadle krytykują premier. Nawet skompromitowany Nigel Farage jest przekonany, że rezydentka Downing Street 10 powinna ustąpić ze swojego stanowiska.
Barnier zaprzecza – wbrew doniesionom brytyjskich mediów NIE MA porozumienia w sprawie Brexit bill
Między młotem, a kowadłem – tak wypadałoby opisać obecną sytuację Theresy May.