Praca i finanse
Strajk londyńskiego metra: Kolejny dzień chaosu dla osób dojeżdżających do pracy komunikacją miejską [wideo]
Dzisiaj ma miejsce drugi z 24-godzinnych strajków metra w Londynie w tym tygodniu. Transport for London poinformowało, że w czwartek będzie zawieszona sieć ich usług w mieście.
Londyńczycy są proszeni o to, aby pracowali w domach, gdy rozpoczął się już drugi 24-godzinny strajk pracowników metra w tym tygodniu. Wiele autobusów komunikacji miejskiej jest dzisiaj wyjątkowo zatłoczonych, wiele osób nie jest nawet w stanie do nich wejść.
Strajk metra w Londynie – dzień drugi
Już od rana w czwartek mogliśmy obserwować ogromne kolejki do autobusów i taksówek, które nie są w stanie przewieźć tak dużej liczby osób.
Po wtorkowym strajku metra w Londynie związkowcy zadecydowali o kolejnym 24-godzinnym strajku w czwartek. Za powód podają obawy związane z szukaniem przez TfL oszczędności kosztem pracowników. Z kolei Transport for London uważa te zarzuty za bezzasadne.
Problemy w kursowaniu linii metra
Do godziny 9:00 rano linie Central, District i Northern działały tylko częściowo. Linia Central jeździła między Loughton i Liverpool Street, między Newbury Park i Liverpool Street przez Hainault oraz między White City i Ealing Broadway/West Ruislip.
Z kolei Linia District kursowała między High Street Kensington I Wimbledon oraz między Upminster i West Ham ze zmniejszoną częstotliwością. Linia Northern kursowała między High Barnet i East Finchley, między Finchley Central i Mill Hill East oraz między Edgware i Golders Green ze zmniejszoną częstotliwością.
Londyńczycy powinni być także przygotowani na trudną sytuację w piątek rano, która – według ostrzeżeń – będzie wyglądać podobnie jak w środę (po wtorkowym strajku). TfL ostrzegło, że strajki wpłyną na podróże przez trzy lub cztery dni.
Podwyżka cen biletów
Strajk londyńskiego metra rozpoczął się razem z największą podwyżką biletów kolejowych od 2013 roku. Od środy ceny biletów na pociągi w Anglii i Walii wzrosły średnio o 3,8 proc. Podwyżka, ustalona przez wskaźnik cen detalicznych (Retail Prices Index – RPI) z lipca ubiegłego roku jest najbardziej gwałtownym wzrostem od stycznia 2013 roku według Rail Delivery Group (RDG).
Podwyżka nałoży setki funtów na roczne koszty podróży osób dojeżdżających pociągami do pracy i zwiększy nacisk na budżety gospodarstw domowych. Eksperci twierdzą, że podwyżka cen biletów kolejowych zniechęci ludzi do powrotu do transportu publicznego i do biur po restrykcjach.
Z kolei grupa Railfuture oskarżyła rząd Wielkiej Brytanii o „podsycanie kryzysu kosztów utrzymania”, z którymi już muszą się mierzyć mieszkańcy Wysp. W Londynie opłaty wzrosną średnio o 4,8 proc.-1 proc. powyżej RPI – zgodnie z warunkami porozumienia w sprawie finansowania awaryjnego uzgodnionego między rządem a Transport for London.
Podwyżki, które weszły w życie w usługach TfL od środy, spowodowały dodanie od 10 do 30 pensów do większości pojedynczych taryf w autobusach i metrze.