Życie w UK
Pijany Polak aresztowany na lotnisku w Manchesterze. 2 lata więzienia grożą mu za picie wódki i zdejmowanie maseczki w Ryanairze
Fot. Getty
Polak lecący samolotem linii Ryanair z Krakowa do UK został aresztowany na brytyjskim lotnisku. Załoga zgłosiła, że podczas lotu mężczyzna był bardzo pijany i notorycznie zdejmował maseczkę. Miał też używać wulgaryzmów, gdy personel zwracał mu uwagę na brak maseczki.
Polakowi aresztowanemu w Manchesterze grozi do dwóch lat więzienia za brak maseczki i stan upojenia alkoholowego na pokładzie samolotu Ryanair, lecącego z Krakowa do UK pod koniec stycznia. Mężczyzna stanął przed brytyjskim sądem.
Pijany Polak aresztowany na lotnisku w Manchesterze
30-letni Polak został aresztowany na lotnisku w Manchesterze po tym, jak personel Ryanaira zgłosił policji jego zachowanie podczas lotu z Polski do UK. Według personelu mężczyzna wielokrotnie podczas lotu zdejmował z twarzy maseczkę ochronną, pomimo że załoga zwracała mu na to uwagę. Do jednego z członków załogi Polak miał również publicznie powiedzieć „f*ck off”, nie przejmując się, że słuchają go siedzące niedaleko dzieci.
To jednak nie wszystko. Przed podróżą samolotem w strefie wolnocłowej na lotnisku w Krakowie, Polak miał kupić alkohol, a później pić go na pokładzie samolotu. Załoga zwracała uwagę również na to, jednak Polak doprowadził się do stanu nietrzeźwości, pijąc wódkę oraz whisky. Według personelu, w wyniku nadmiernego spożycia alkoholu i z uwagi na niepokojące zachowanie, mężczyzna miał stanowić zagrożenie dla pasażerów i członków załogi samolotu.
Załoga Ryanaira o zachowaniu Polaka poinformowała policję w Manchesterze. Po lądowaniu, na pijanego rodaka czekali funkcjonariusze. Mężczyzna nie chciał jednak samodzielnie opuścić pokładu samolotu, więc policjanci musieli wyprowadzić go siłą. Według relacji policji, od mężczyzny czuć było alkohol i miał przekrwione oczy. Już po aresztowaniu, Polak wciąż zdejmował z twarzy maseczkę i krzyczał na brytyjskich policjantów.
Adwokat Polaka powiedział w sądzie, że mężczyzna wracał właśnie do Wielkiej Brytanii po odwiedzinach rodziny w Krakowie, gdzie spotkał się ze swoją małą córeczką i podczas podróży wciąż bardzo emocjonalnie przeżywał to spotkanie i czuł się „przygnębiony” rozstaniem z dzieckiem. Polak miał przyznać, że źle postąpił, jednak zwrócił też uwagę na to, że istniała bariera językowa między nim a policją, co utrudniało współpracę.
Sprawa została skierowana do sądu koronnego Minshull Street Crown Court, gdzie wyrok ma zapaść w marcu. Polakowi za pijaństwo, zachowanie stwarzające niebezpieczeństwo i notoryczne zdejmowanie maseczki na pokładzie, grozi do dwóch lat więzienia.