Życie w UK
Okiem niedojrzałej matki
-Ty morderco! Ty zabójco! Ty potworze bez serca! – usłyszałam, wchodząc do własnego domu, objuczona wielkimi (ekologicznymi, biodegradowalnymi) siatkami z Tesco.
Stanęłam w drzwiach, otworzyłam usta z niedowierzaniem – wszak moja córka nie skończyła jeszcze piętnastu lat i chyba (mam nadzieję) nie zna znaczenia słów, które wykrzykuje do mnie od progu ze łzami w oczach. W mgnieniu oka przypomniałam sobie wszystkie jej dokonania na polu naukowym, znajomość kilku języków obcych, uczestnictwo w olimpiadach naukowych… -To niemożliwe – pomyślałam. Musiałam pomylić klatki albo numer mieszkania. Możliwe też, że mam jakieś omamy związane z nadmiarem stresu. Moja własna córka nazywa mnie „zabójcą”? – Jak mogłaś zabić z premedytacją moją jedyną, najcudowniejszą myszkę?! – dodała, zalewając się jeszcze większą fontanną łez i zaciskając pięści, aż kostki zbielały jej jak wapno. – Wytłumacz mi, do kogo Ty właściwie mówisz. Co się stało? – zapytałam ten nastoletni strzępek nerwów o oczach pełnych nienawiści. – Wpuściłaś dzisiaj do mojego pokoju kota? – wycedziła, akcentując każdą sylabę z wściekłością, przez pięknie wyprostowane u ortodonty za moje ciężko zarobione pieniądze zęby. – No… jakby to powiedzieć… trochę jakby go wpuściłam – cichutko wyszeptałam, patrząc nerwowo na wzór na kafelkach w przedpokoju. – Więc Ty, która chciałabyś być moją matką, a jesteś zwyczajną zabójczynią – wysyczała – popełniłaś morderstwo z zimną krwią na mojej ukochanej myszy. Nie będę mieszkać z kimś takim pod jednym dachem. Wyprowadzam się – skończyła.
W tym momencie ręce, siatki, mięśnie dopiero co wykluwające się spod warstwy wieloletniego tłuszczyku – dosłownie wszystko mi opadło… Nagle przypomniałam sobie moją ulubioną kreskówkę „Tom i Jerry” – w każdym odcinku to kot Tom robił wszystko, żeby złapać wiecznie uciekającą myszkę. Czy w relacji matki z nastoletnią córką to matka jest uciekającą ciągle przed oskarżeniami myszką Jerry, a nastolatek żądnym krwi drapieżcą…?
Ilona Korzeniowska / Fot. Shutterstock