Styl życia
Nabierają tempa
Ci, którzy już wręczali mistrzowski tytuł Fernando Alonso i przekreślali szansę Sebastiana Vettela na triumf w tegorocznym sezonie Formuły 1 muszą mocno zrewidować swoje przewidywania. Wygrywając w Grand Prix Japonii Niemiec udowodnił, że będzie walczył do końca.
O niesamowitym pechu może natomiast mówić Brazylijczyk. Kierowca Ferrari odpadł z rywalizacji już na pierwszym zakręcie, po przejechaniu zaledwie 500 metrów torem Suzuka i nie ukończył wyścigu. Alonso ma pretensje do Kimiego Raikkonena za nieostrożną jazdę, ale wina leży również po jego stronie. Szansa na zbliżenie się do lidera na 4 punkty otworzyła się przed Vettelem i startujący z pole position Niemiec ją wykorzystał. Gwiazda teamu Red Bull dominowała przez cały wyścig, ani na sekundę nie oddając prowadzenia. Za jego plecami dojechał Felipe Massa broniący honoru Ferrari, a Kamui Kobayashi ku uciesze miejscowych fanów, po raz pierwszy zmieścił się na podium. Zwycięstwo Vettela sprawiło, że w czołówce zrobił się niesamowity tłok – szanse na zwycięstwo w cyklu Grand Prix na pięć startów do końca cyklu ma aż sześciu zawodników.
Kuba Oleksak