Styl życia
Jak pech, to pech
Choć środa, jedenasty dzień stycznia to nie przysłowiowy \”piątek trzynastego\”, Robert Kubica może mówić o koszmarnym pechu. Nasz jedynak w F1 poślizgnął się na oblodzonym chodniku przed swoim domem we włoskim Pietrasanta.
W wyniku nieszczęśliwego upadku złamał kość piszczelową. Tę samą, która ucierpiała podczas feralnego rajdu Ronde di Andora. Robert jest już po operacji przeprowadzonej w szpitalu Carlo Poma w Mantui. Okazało się, że noga po poprzednim zabiegu była źle zrośnięta i tylko kwestią czasu było kiedy ponownie się złamie. Szczęście w nieszczęściu, że stało się to właśnie teraz. Po wyjściu ze szpitala z nogą usztywnioną w specjalnej szynie rehabilitacja wydłuży się o kolejne dwa tygodnie. Data powrotu Kubicy na tor Formuły 1 wciąż pozostaje nieznana. Ferrari wciąż potwierdza zainteresowanie 28-letnim kierowcą, ale droga do jeżdżenia we włoskim zespole znacznie się wydłuży. Robert – dużo zdrowia w nowym roku!