Styl życia
Irlandka znalazła sposób na długą kolejkę do operacji. Leczenie w Polsce
Mieszkanka Irlandii Północnej, która we własnym kraju nie mogła doczekać się operacji stawu biodrowego ostatecznie zdecydowała się na przeprowadzenie zabiegu w…Polsce. Derry Journal opisuje historie kobiety udowadniając, że prywatna służba zdrowia nad Wisłą potrafi zostać doceniona przez obcokrajowca.
Sharon Doherty przez 18 miesięcy znajdowała się na liście osób oczekujących na operacje wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego. Ogromny ból spowodowany zapaleniem stawów nie pozwolił jej na dłuższe odwlekanie tego ważnego zabiegu. Lekarz zalecał przeprowadzenie go natychmiast, ale nie było to możliwe. Kobieta dowiedziała się jednak, że wszyscy, którzy znajdują się na dalszych miejscach w kolejce do operacji mogą zdecydować się na leczenie za granicą. „Nie mogłam w ogóle zgiąć nogi czy uklęknąć. Żyłam jak staruszka. Nie mogłam spać. Jedna z kości cały czas szlifowała o drugą” – mówi 47 letnia Doherty
Błędy w sztuce medycznej to codzienność w brytyjskich szpitalach
Irlandka początkowo myślała o udaniu się do Republiki Południowej Afryki i zapłaceniu z prywatnych pieniędzy za zabieg. Później została poinformowana o możliwości leczenia w Polsce i otrzymania częściowego zwrotu poniesionych kosztów. Pacjent musi tylko znaleźć odpowiedną klinikę. Kobieta wybrała prywatny ośrodek w naszym kraju. Zapłaciła nieco ponad 6 tysięcy funtów i już zamierza wrócić, by zoperować również drugie biodro, z którym również ma problem. Koszty zostały pokryte dzięki pomocy rodziny i przyjaciół, a także funduszom z Credit Union. Na Wyspach za wykonanie zabiegu w prywatnym szpitalu musiałaby zapłacić między 9 a 12 tysięcy funtów. Co więcej Doherty zajęła się obecnie udzielaniem przydatnych wskazówek dotyczących wyboru kliniki czy procedur medycznych dla wszystkich chcących udać się do Polski na operacje.
Podczas pobytu w Polsce Irlandka napotkała pewne trudności. Obiecano jej osobistego asystenta do komunikacji z personelem tymczasem na miejscu go nie było. Operacja nieco się opóźniła, a jedyną metodą rozmowy z pielęgniarkami było posługiwanie się translatorem google. Dodatkowo nie poinformowano ją o lekach, jakie powinna stosować w najbliższej przyszłości. Mimo kilku stresujących chwil Doherty nie żałuje swojej decyzji. Jest zadowolona, ponieważ odzyskuje dawną sprawność. Specjalna ceramiczna endoproteza stawu biodrowego ma jej służyć nawet 25 lat.