Życie w UK

Felieton: Wielką Brytanią rządzą śmieszni ludzie?

Przed zbliżającymi się wyborami brytyjscy politycy w coraz bardziej zaskakujący sposób i czasem nawet sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem zabiegają o naszą uwagę. Media korzystają z okazji i nie zostawiają suchej nitki na rządzących zaliczających coraz więcej gaf.

Felieton: Wielką Brytanią rządzą śmieszni ludzie?

W ubiegłym tygodniu mieszkańcy Wysp pokładali się ze śmiechu po dwóch marketingowych akcjach Davida Camerona o wątpliwej skuteczności.

Jedną z nich podchwycili nawet celebryci Patrick Stewart oraz Rob Delaney, którzy nie oszczędzali brytyjskiego premiera i parodiowali go na Twitterze. Cameron uaktywnił się bowiem na portalach społecznościowych i tam też czekała na niego sromotna klęska.

Na wspomnianym Twitterze brytyjski premier zamieścił „selfie” zrobione podczas telefonicznej rozmowy z Barackiem Obamą, która dotyczyła sytuacji na Ukrainie. Z kolei parę dni później na jaw wyszło, że partyjni koledzy Camerona płacili za polubienia na jego Facebooku.

Dzięki ich zaangażowaniu premierowi gwałtownie podskoczyła liczba zwolenników, co wzbudziło podejrzenia bardziej dociekliwych. Torysi wydali 7,500 funtów na zakup „lajków”, które z mało imponującej liczby 47 tysięcy wzrosły do 127 tysięcy i przewyższyły nawet magiczną liczbę 80 tysięcy Nicka Clegga.

Członkini partii laburzystów Sheila Gilmore nie mogła powstrzymać się od kąśliwego komentarza: „Wygląda na to, że David Cameron kupuje sobie popularność. Nie ma granic dla jego ego”. Z kolei członkowie partii Liberalno Demokratycznej nazwali całą sytuację „wyjątkowo żałosną”.

Strategia Camerona na zwiększenie swojej popularności staje się coraz bardziej karkołomna. Daleko mu do 100-procentowego poparcia społeczeństwa, którym mógł cieszyć się niedawno Kim Dzong Un po zorganizowanych w swoim państwie antydemokratycznych wyborach.

Wprawdzie marketingowe zabiegi są często kpiną z demokratycznych zasad, jednak nadal brytyjski premier dzięki stabilnej demokracji obowiązującej na Wyspach może zostać przez swoich obywateli wyśmiany i musi się zmierzyć z konsekwencjami swoich kompromitujących zachowań. Kompromitacja jednak nie dotyczy jedynie głowy brytyjskiego państwa.

Media za cel obrały sobie także członków pozostałych partii politycznych. Wystarczy wspomnieć o niedawno ośmieszonym na antenie brytyjskiego radia ministrze Liberalnych Demokratów.

Danny Alexander nie potrafił się obronić przed natarczywym pytaniem dziennikarki dotyczącym zatrudniania przez niego imigrantów.

W „odrobinę” żałosny sposób wyszło na jaw, że minister zatrudnia w swoim domu portugalską sprzątaczkę. Warto wspomnieć, że o czystość w domu Nicka Clegga dba z kolei Belgijka, a pokoje Theresy May sprząta kobieta pochodząca z Brazylii.

W zatrudnianiu imigrantów nie byłoby nic kompromitującego, gdyby na ustach brytyjskich polityków nie pojawiał się tak często temat walki z dominacją obcokrajowców na rynku pracy.

Niekonsekwencja rządzących, jak również ich hipokryzja, sprawia, że brakuje im powagi w podejściu przede wszystkim do swoich obywateli.

author-avatar

Przeczytaj również

Otrzymał 46 000 funtów odszkodowania od counciluOtrzymał 46 000 funtów odszkodowania od counciluOpóźnienia w podróży przez strajki i korki na drogachOpóźnienia w podróży przez strajki i korki na drogachUtrata pracy w Holandii i rozwiązanie umowyUtrata pracy w Holandii i rozwiązanie umowyPogoda w długi weekend. Jakie są prognozy?Pogoda w długi weekend. Jakie są prognozy?Wstępne wyniki wyborów lokalnych są druzgocące dla torysówWstępne wyniki wyborów lokalnych są druzgocące dla torysówNapastnik z mieczem wszedł do przypadkowego domu i zaatakował śpiącego mężczyznęNapastnik z mieczem wszedł do przypadkowego domu i zaatakował śpiącego mężczyznę
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj